Jazz ART 2013 - Sons Of Kemet

Autor: 
Armen Chrobak
Autor zdjęcia: 
Armen Chrobak

Gdy publiczność jeszcze pozostawała pod wrażeniem występu, który właśnie się zakończył, ja sam (oraz wszyscy ci, którzy mieli w planach na wtorkowy wieczór osobisty kontakt z młodym, nowoczesnym jazzem z Wysp Brytyjskich) pośpieszyłem w kierunku Jazz Clubu Hipnoza, by zająć odpowiednie miejsce przed sceną. 

Po krótkiej zapowiedzi kwartetu Sons of Kemet (Kemet to nazwa starożytnego Egiptu), pod kierownictwem Shabaki Hutchnigsa, na scenie pojawili się młodzi muzycy. Jeszcze przed ich wyjściem można było przeczuwać, że koncert będzie intrygującym doświadczeniem: dwa zestawy perkusyjne oraz tuba zapowiadały podróż w rejony rzadko odwiedzane przez większość wykonawców. Zespół w składzie: Shabaka Hutchings (saksofon), Oren Marshall (tuba), Tom Skinner (perkusja), Seb Rochford (perkusja) zajął swoje miejsca na estradzie. Oprócz instrumentarium grupy, uwagę zwracał niecodzienny wygląd Rochforda – jego fryzura (przez dłuższą chwilę zastanawiałem się, czy to naturalne owłosienie artysty, czy peruka założona dla wzmocnienia efektu przekazu muzycznego) doskonale pasuje do nazwy grupy, ale także do awangardowego stylu, jaki charakteryzuje dokonania Synów Kemetu. Styl ten został wielokrotnie doceniony przez wpływowych krytyków muzycznych w Wielkiej Brytanii: pozytywnie wypowiadali się na temat muzyki Sons of Kemet na łamach m.in. The Guardian, BBC, Financial Times, Time Out. 
 
Wszyscy muzycy tworzący zespół to artyści, którzy, mimo młodego wieku, posiadają spory dorobek muzyczny. Shabaka Hutchings, wychowany na Barbadosie, grał w grupach grających muzykę calypso, muzykę klasyczną, a w końcu w zespołach jazzowych. Posiada muzyczne wykształcenie (absolwent klasy klarnetu w Guildhall School of Music and Drama), w swojej karierze muzycznej przewijał się przez różne grupy i zespoły jazzowe, by w końcu utworzyć własne projekty: najpierw grupę Zed-U, w której towarzyszył mu m.in. Tom Skinner (aktualnie jeden z perkusistów Sons of Kemet), a w końcu Sons of Kemet. 
 
Oren Marshall, grający na akustycznej i elektrycznej tubie, również posiada gruntowne wykształcenie muzyczne, a on 1988 r. sam wykłada w Royal College of Music, w Londynie. Ma na koncie występy w szeregach najbardziej liczących się brytyjskich orkiestr symfonicznych, pojawił się u boku Charlie Hadena, Bobby Mcferrin’a, Tomasza Stańko, Radiohead, Moby’ego, a nawet beat-bokserów.
 
Tom Skinner – grający na perkusji od dziecka (w wieku 9 lat), ukończył warsztaty perkusyjne w londyńskim Arts College. Przed Sons of Kemet występował w Denys Baptiste Quartet (nagrał z grupą 2 albumy studyjne), pojawił się u boku: Stanleya Turrentine’a, Branforda Marsalisa, a w zespole Zed-U grał wspólnie z Shabaką Hutchingsem, liderem Sons of Kemet. Przewinął się również przez szeregi popularnego pod koniec lat 90-tych XX w. duetu Zero 7, grającego muzykę downtempo.
 
Sebastian ‘Seb’ Rochford – drugi perkusista w Sons of Kemet, wykonawca o ekscentrycznym wyglądzie i szerokich horyzontach muzycznych: w swoich peregrynacjach artystycznych ocierał się o muzykę etniczną, folkową, eksperymentalną i jazz. Można go było zobaczyć w towarzystwie Davida Byrne czy Briana Eno, Pete’a Doherty, a także Corrine Bailey Rye czy Herbie Hancocka. Stworzony przez niego zespól Polar Bear (wykonujący jazz eksperymentalny), w którym grał na perkusji uzyskał nominację do prestiżowej nagrody Mercury Music Prize w 2005 r. za album ‘Held on the Tips of Fingers’. 
 
Wpływy i inspiracje muzyczne, jakie każdy z artystów wniósł do projektu pod nazwą Sons of Kemet, stworzyły w rezultacie unikalne połączenie stylów, w których pobrzmiewały: calypso, reggae, bliskowschodnie brzmienia (przede wszystkim w partiach saksofonu Shabaki pobrzmiewała ornamentyka arabska, czy może klezmerska)… Tuba brzmiała tak potężnie, że znajdujący się nad głowami muzyków wylot klimatyzacji kołysał się niebezpiecznie mocno. 
 
Kiedy Shabaka Hutchings dął z siłą w klarnet, wydmuchują z niego wibrujące, przenikliwe nuty, nie tylko ja nerwowo zacząłem rozglądać się za kobrą, którą najpewniej artysta zaklinał. Melodia wiła się, narastała i ponownie słabła. Rytm nadawany przez obie perkusje i tubę tworzyły, w połączeniu z klarnetem, bądź saksofonem lidera, muzyczną fabułę rodem ze snu spirytysty. Nic zresztą w tym dziwnego – Hutchings wspomniał podczas koncertu, że utwory oparte były na twórczości portugalskiego poety i pisarza Fernando Pessoa, zafascynowanego alchemią, okultyzmem, ezoteryzmem, żyjącego i tworzącego swe niepokojące utwory na początku XX w. Wrażenie niesamowitości potęgował oryginalny wygląd Rochforda i jego pozbawiona emocji twarz, na której przez niemal cały występ nie pojawił się nawet cień uśmiechu, grymas, czy zainteresowanie. Jedyną częścią twarzy, która zdawała się żyć były oczy muzyka – odrobinę smutne i jakby lekko zaniepokojone. 
 
Gdy zastanawiając się, czy obecność dwóch zestawów perkusyjnych jest niezbędna dla kompozycji Sons of Kemet, zacząłem baczniej wsłuchiwać się w grę Toma Skinnera i Seba Rochforda, stwierdziłem z zaskoczeniem, że siła takiego połączenia tkwiła w tym, że gdy jeden z artystów budował główną linię rytmiczną utworu, drugi tworzył równolegle rozbudowaną warstwę ozdobników i „przeszkadzajek”. Dominujący, potężny bas tuby dopełniał całość. Z równym zaskoczeniem zdałem sobie sprawę, że pulsujący beat sekcji rytmicznej, mimo wyraźnie jazzowego charakteru muzyki, przypadłby do gustu wymagającym bywalcom klubów tanecznych, otwartych na nowe, ciekawe brzmienia. 
 
Trzeba przyznać, że młodzieńcza energia, ale i inteligencja twórców kompozycji musiały zaowocować fenomenalnym przyjęciem ich muzyki, w klubach jazzowych Wielkiej Brytanii (gdzie głównie dotąd występowali) i w klubie jazzowym w Katowicach, w Polsce, w którym oszalała z entuzjazmu publiczność nie chciała pozwolić artystom zejść ze sceny. Roześmiany Shabaka Hutchings nie spodziewał się tak gorącego przyjęcia.
 
Pozostaje z niecierpliwością oczekiwać debiutanckiego wydawnictwa zespołu, które zapowiadane jest na drugą połowę tego roku.