Dwa muzyczne światy. Matthew Shipp i Mateusz Walerian w Alchemii

Autor: 
Mateusz Magierowski

W 2002 r. na świetnej skądinąd płycie Matthew Shippa „Equilibrium” znalazł się utwór „Cohesion”. Owej kohezji, czyli spójności momentami brakowało podczas wczorajszego koncertu Shippa z młodym polskim multiinstrumentalistą Mateuszem Walerianem, który miał miejsce w krakowskiej Alchemii.  Było to spotkanie dwóch muzycznych światów, które w pewnych momentach  wydawały się być od siebie dość odległe. Im bliżej jednak było końca, tym silniejsze odczuwałem wrażenie, że obaj muzycy odnajdują wspólny język.

Granie z indywidualistą tego formatu co Matthew Shipp jest z pewnością nie lada wyzwaniem. Gama dźwięków, jakie wydobywał tego wieczora siedzący za klawiaturą fortepianu, różnorodność muzycznych przestrzeni, jakie kreował, dynamika narracji, obfitująca w zaskakujące zmiany tempa dowodziły, że oto przed publicznością zgromadzoną w w podziemiach krakowskiego Kazimierza sali koncertowej Alchemii znalazł się muzyk z absolutnego topu jazzowej awangardy. To, czy należy mu się miano „świętego Gralla jazzu i muzyki współczesnej” wydaje się być wobec tego faktu rzeczą drugorzędną. Shipp to bez wątpienia pierwszorzędny improwizator, muzyk operujący niesłychanie szeroką paletą środków wyrazu.

Niestety podobnego zachwytu nie wzbudziła we mnie podczas pierwszej części koncertu gra Mateusza Waleriana, który momentami popadał w improwizacyjną monotonię, nie wyczuwał zmian frazowania zaproponowanych przez prowadzącego muzyczny dialog Shippa, a jego odpowiedzi na poczynania pianisty czasem sprawiały wrażenie nieco spóźnionych. Krytykowanie w czambuł młodego muzyka za jego poczynania na scenie Alchemii byłoby jednak wysoce niesprawiedliwe. W drugiej części koncertu dwa muzyczne światy nieco się do siebie przybliżyły, Walerian zaczął bardziej wsłuchiwać się w prowadzoną przez Shippa narrację, która dryfowała w stronę subtelnych fraz. Wykorzystując klarnet basowy i flet starał się z powodzeniem wypełniać wykreowane przez amerykańskiego wirtuoza przestrzenie. Niewątpliwie pozytywnie należy ocenić również niezwykle ekspresyjny i energetyczny dialog, jaki toczyli ze sobą obaj panowie podczas bisu. 

Szczerze wierzę, że trasa koncertowa z Matthew Shippem będzie ważnym momentem w muzycznej karierze Mateusza Waleriana. Talentu mu wszak nie brak, czego dowiódł w drugiej części środowego koncertu w Alchemii.