Dianne Reeves: Jazz w Operze

Autor: 
Maciej Krawiec
Autor zdjęcia: 
mat. wydawcy

Scena warszawskiego Teatru Wielkiego nieczęsto gości artystów jazzowych. Od trzech lat jednak regularną, coroczną okazją do słuchania jazzu najwyższej klasy na tej jednej z największych scen teatralnych świata jest projekt BMW JAZZ CLUB. W jego ramach w Operze Narodowej wystąpiły już międzynarodowe składy Michała Urbaniaka oraz Terri Lyne Carrington, zaś w tym roku zaproszony został zespół wielkiej jazzowej diwy, Dianne Reeves.

Amerykanka przyjechała do Warszawy ze znakomitymi muzykami: Peterem Martinem na fortepianie i keyboardzie, Romero Lubambo na gitarach, Reginaldem Vealem na basie oraz Terreonem Gully'm na perkusji. Instrumentaliści sami rozpoczęli koncert: zagrali dynamiczną kompozycję eksponującą ich jazzowe inklinacje - długie solówki zagrali Martin i Lubambo, zaś Veal i Gully niemal prześcigali się w pomysłach urozmaicających grę sekcji. Pasja perkusisty wybrzmiała w pełni w trakcie mocnego solo na koniec utworu. Ta otwierająca koncert kompozycja była bardzo żywiołowa, pełna temperamentu, zabawy i ekscytujących improwizacji; pokazała, z jakiej klasy jazzmanami słuchacze mają do czynienia. Po tym utworze do muzyków dołączyła gwiazda wieczoru: bezpretensjonalna, pełna naturalnego wdzięku, piękna Reeves.

Zaprezentowany repertuar składał się przede wszystkim z materiału z nowej płyty wokalistki pt. "Beautiful Life". Nie zabrakło jednak utworu wykonanego przez nią w filmie George'a Clooney'a "Good Night And Good Luck", który poprzedzony był jej dowcipną opowieścią o współpracy ze słynnym aktorem i reżyserem. Kompozycję rozpoczęło wspaniałe intro Veala, który to gładził struny kontrabasu, to je bezlitośnie szarpał, bardzo ciekawie improwizując. Jego duet z Reeves w tym utworze był bez wątpienia jednym z najbardziej ekscytujących momentów koncertu. Wokalistka zaprezentowała również kilka przebojów bożonarodzeniowych: "Let It Snow" czy "This Time Of The Year". Wykonania te dalekie były od konwencji okolicznościowej rozrywki; Reeves bowiem nawet bardzo popularne tematy prezentuje w sobie właściwy, oryginalny sposób, pięknie śpiewając scatem i urozmaicając znane schematy kompozycji.

Nie bez znaczenia dla wokalistki był fakt, że występowała w operze - miejscu, jak sama powiedziała, stworzonym dla głosu. Wydaje się, że czuła się w Sali Moniuszki wyjątkowo dobrze; wykonując na bis "You Taught My Heart To Sing" McCoy Tyner'a nawet śpiewała bez mikrofonu, by jej silny głos mógł swobodnie wypełnić audytorium. Obecni na sali słuchacze na pewno długo nie zapomną także sposobu, w jaki artystka zaprezentowała swoich muzyków. Były to perfekcyjnie wkomponowane w wykonywany utwór, niezwykle muzykalne i zabawne opisy każdego z nich. Reeves dała tym samym wyraz uznaniu i miłości dla swojego wspaniałego zespołu.

Dyrektor Teatru Waldemar Dąbrowski, witając zgromadzonych słuchaczy, powiedział, iż raz do roku - właśnie dzięki BMW JAZZ CLUB - możemy słuchać muzyki improwizowanej w Operze. I choć chciałoby się mieć z nią do czynienia w tej szczególnej przestrzeni częściej, to zdrowy rozsądek podpowiada: liczy się jakość, nie ilość. Pozostaje więc cierpliwie czekać na jesień przyszłego roku na kolejny, oby równie wyjątkowy, jazzowy wieczór w Teatrze Wielkim.