Recenzje

  • Spontaneous Live Series 011: Superimpose with Witold Oleszak and Marcelo dos Reis

    Pośród jedenastu setów piątej edycji Spontanicznego Festiwalu w poznańskim Dragonie cztery wydały się szczególnie intrygujące już w momencie obcowania z nimi na żywo. Po żmudnym procesie decyzyjnym, poprzedzonym bezkrwawymi konsultacjami społecznymi, zostały one ostatecznie wybrane i skierowane do produkcji. W trakcie ubiegłorocznej edycji spędu miłośników wolnej improwizacji trzy albumy z owymi czterema setami miały swoją światową premierę.

  • RAFA

    Trevor Watts to weteran europejskiej, a ściślej brytyjskiej sceny jazzowej, saksofonista samouk, który debiutował 1969 roku albumem „Prayer for Peace”. Watts gra melodyjną, wysoce ekspresyjną i strukturalnie uporządkowaną wersję muzyki free, to jakby główny obszar jego muzycznych zainteresowań, jednak w bardzo bogatej dyskografii posiada też nagrania o charakterze ethno i world music, zrealizowanych w dużych formacjach instrumentalnych.

  • Kataklisma

    Pewne włosko-słoweńskie trio debiutowało fonograficzne kilka lat temu dzięki inicjatywie wydawniczej krajowego Not Two Records. Dziś powraca z drugą płytą, znów pod krajowymi sztandarami (tu akurat Fundacja Słuchaj!), tym razem z udziałem gościa (o jakże ponadgranicznej proweniencji paszportowej) i ponownie śle nam moc ciekawych, improwizowanych doznań. Ale jedno nie podlega dyskusji!

  • Aquarius

    Nicole Mitchell – wiadomo, flecistka, kompozytorka band liderka, jeszcze nie tak dawno kluczowa postać na chicagowskiej scenie jazzowej. Od niedawna artystka związana ze środowiskiem muzycznym Zachodniego wybrzeża, bo też i tam postanowiła się przeprowadzić i objąć katedrę muzyki w Integrated Composition, Improvisation and Technology w Kaliforni.

  • Poof

    NEA Jazz Masters to jedno z najbardziej zaszczytnych amerykańskich wyróżnień w dziedzinie jazzu, które od początku lat 80. przyznawane jest wybitnym artystom. W 2021 roku tą nagrodą uhonorowano Henry’ego Threadgilla za jego niewątpliwe zasługi dla rozwoju muzyki jazzowej. Pytanie w tym przypadku nie jest takie, za co to wyróżnienie przypadło artyście. Raczej można byłoby się zastanowić nad tym, dlaczego dopiero teraz zdecydowano się podjąć takie kroki.

  • Atalaya

    Nieco ponad 40-letni Dezron Douglas obecny jest na jazzowej scenie od kilkunastu lat, a od kilku jest o nim głośno – w 2019 zwyciężył w kategorii wschodzącej gwiazdy basu w rankingu krytyków magazynu Downbeat. Ma na koncie współpracę z absolutną czołówką światowego jazzu, m.in. z: Louisem Hayesem, Ravim Coltranem, Phaorah Sandersem, Davidem Murrayem, Enrico Ravą czy Tomaszem Stańko, a także jednym z najbardziej wyrazistych liderów młodszego pokolenia – Makayą McCravenem.

  • Live At Smalls

    Dave Liebman to jeden z ostatnich rycerzy starej gwardii. Pomimo 76 lat na karku, saksofonista wkracza w 2023 rok z kolejną płytą. Muszę od razu przyznać się do tego, że od jakiegoś czasu nie  śledzę albumów Liebmana, gdyż kilka płyt po które sięgnąłem, okazały się być raczej średnio interesujące. Najnowsze wydawnictwo - Live at Smalls - przykuło jednak moją uwagę już na etapie zapowiedzi. Jedną kwestią: składem. Liebman zaprosił do wspólnego koncertowania naprawę znakomitych muzyków.

  • Magnitude

    Płyta jest zapisem spotkania dwóch znakomitych artystów. Joe Morris to żywa legenda, jeden z najważniejszych twórców nurtu free improvised – gitarzysta, basista, kompozytor i improwizator, bywa także nauczycielem. Jeremy’ego Browna spotkał właśnie podczas wykładów, które prowadził na uniwersytecie w Calgary, w ramach stypendium Killama. Brown – wykładowca, wirtuoz i erudyta – nie dał się do tej pory poznać jako improwizator, Magnitude to pierwszy album, na którym słyszymy go w tej roli.

  • Spontaneous Live Series vol. 10

    Pośród jedenastu setów edycji Spontanicznego Festiwalu roku 2021 w poznańskim Dragonie cztery wydały się szczególnie intrygujące już w momencie obcowania z nimi na żywo. Po żmudnym procesie decyzyjnym, poprzedzonym bezkrwawymi konsultacjami społecznymi, zostały one ostatecznie wybrane i skierowane do produkcji. W trakcie ubiegłorocznej rocznej edycji spędu miłośników wolnej improwizacji trzy albumy z owymi czterema setami miały swoją światową premierę.

  • Live At Lokerse Jazzclub

    Na osi czasu cofamy się dokładnie o rok, pozostając oczywiście w Belgii. Tym razem, to Lokeren i tamtejszy the Lokerse Jazzclub. Na scenie: Peter Jacquemyn – kontrabas i incydentalnie głos (gardło) oraz Dirk Serries – gitara elektryczna. Na płycie mamy wytłoczony jeden trak, ale koncert składa się z seta zasadniczego i kilkuminutowego encore. Odsłuch całości zajmie nam 54 minuty i 20 sekund.

  • The Bad Plus

    Ponad dwie dekady na rynku. Trzy osobowe wcielenia. Każde w swoim rodzaju odmienne i kompletnie zmieniające emploi grupy. Najpierw Ethan Iverson, potem Orrin Evans. Obydwaj za klawiaturami fortepianu. W najnowszym wcieleniu fortepianu nie ma. Nie ma także tria.

  • Bla, Bla, Bla duo

    Spotkanie legendy francuskiego, improwizującego kontrabasu i młodej adeptki katalońskich, swobodnych perkusjonalii, to kolejny dowód na to, iż w gatunku free impro wartością niezbywalną są nade wszystko niebanalne koincydencje personalne, które łączą ogień i wodę, młodość i doświadczenie, wreszcie dalece ponadgatunkowe konotacje estetyczne jej twórców.

  • Mental Shake

     W 2012 roku Peter Broetzmann nagrał płytę „Going All Fancy” w duecie z chicagowskim wibrafonistą, skądinąd zresztą znanym dobrze naszym czytelnikom, Jasonem Adasiewiczem. I chyba nie będzie dalekie od prawdy stwierdzenie, że była to jedna z najbardziej przejmujących z muzyką improwizowaną tamtego roku.

  • When The Hills Run Across The Fields – Live In Nickelsdorf

    Na jednym z najciekawszych europejskich festiwali muzyki kreatywnej, austriackich Konfrontacjach w Nickelsdorfie, lądujemy dokładnie w roku 2018. Na scenie trójka muzyków - dwóch prawdziwych weteranów holenderskiej sceny improwizowanej, jeden pełnokrwisty jazzman, drugi tytan punkowej gitary, a wraz z nimi dużo od nich młodsza pianistka, ścisłe związana z tamtejszą sceną, ale pochodząca ze Słowenii, artystka, której przy odrobinie semantycznej swobody śmiało możemy przypisać miano wschodzącej gwiazdy gatunku.

  • Unwalled

    Unwalled, czyli pozbawiony murów, otwarty - przymiotnik, który, z założenia określa miasto, ale czyż to nie bardzo trafny opis muzyki improwizowanej? Mury, ściany to ogólnie  bardzo nośna metafora, ale nie zagłębiając się już dalej w świat literackich skojarzeń, stwierdźmy jeden bezsporny myślę fakt - muzyka improwizowana to jest spotkanie, które wymaga otwartości.

Strony