What'd I Say

Autor: 
Piotr Jagielski
Ray Charles
Wydawca: 
Atlantic Records
Data wydania: 
15.07.1959
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Ray Charles – keyboards, vocals; David Newman – tenor saxophone, alto saxophone; Emmett Dennis – baritone saxophone; Bennie Crawford – baritone saxophone; Marcus Belgrave – trumpet; Lee Harper – trumpet; Ricky Harper – trumpet; Joe Bridgewater – trumpet; John Hunt – trumpet; Edgar Willis – bass; Roosevelt Sheffield; Richie Goldberg – drums; William Peeples – drums; Teagle Fleming – drums; Milt Turner – drums; Mary Ann Fisher – vocals; The Raelets – vocal group

Brakowało dwunastu minut do zakończenia setu i wypełnienia kontraktu. Ray Charles ze swoim zespołem grał koncert w Brownsville w Pennsylvanii, był grudzień 1958 roku. No i zostało jeszcze te przeklęte dwanaście minut. Choć było już późno w nocy i wszyscy muzycy byli potwornie zmęczeni, trzeba było ten czas wypełnić, jak zobowiązywała do tego umowa. Ray odwrócił się i krzyknął do swojego żeńskiego chórku – Raelettes - „Pobawię się trochę, a wy spróbujcie się po prostu włączyć”. Usiadł przy swoich elektrycznych klawiszach i zagrał pierwsze dźwięki tego, co później miało stać się jego przepustką do wielkiej sławy. W tak niesprzyjających, grudniowych okolicznościach narodziło się „What I'd Say”.

Jak powszechnie wiadomo, Ray Charles Robinson, nie miał łatwego życia. Nie dość, że urodził się w Albany, głębokim południu Stanów Zjednoczonych w czasach Wielkiego Kryzysu to jeszcze w wieku lat 6 stracił wzrok a trzy lata później został sierotą. No nie układało się. Młody Ray odnalazł jednak schronienie od trudów egzystencji – kościół baptystów, gdzie nauczono go wierzyć, że śpiewem można odzyskać radość życia, szczęście i pocieszenie. I te tradycje gospelowe przetrwały w muzyce Charlesa wyjątkowo silne i niezachwiane, jak pień. Choć fortuna nie rozpieszczała, skutkiem wielu sprzyjających okoliczności, Ray znalazł się wreszcie w siedzibie Atlantic Records (które wykupiło jego poprzedni, wciąż obowiązujący, kontrakt z Swingtime za sumę 2,5 tysiąca dokarów, nawet nie rozmawiając o tym z samym muzykiem) Po pierwszych sukcesach utworów takich jak „Mess Around”, „Drown In My Own Tears” czy „I Got A Woman” (dzięki pieniądzom zapłaconym przez Elvisa Presleya za umieszczenie piosenki na swojej pierwszej płycie, Ray kupił swojego pierwszego cadillaca), przyszedł czas na pierwszy wielki przełom.

Kiedy Ray i jego zespół bawili się doskonale, improwizując na scenie w Brownsville pierwszą wersję „What I'd Say”, nie mieli jeszcze pojęcia, z jak wielką ilością problemów będą musieli się zmierzyć. Utwór oburzył konserwatywno-purytańską Amerykę swoją otwartą erotycznością. Faktycznie, dialogi wokalne między Rayem a chórkiem, opierające się na wymienianiu jęków i namiętnych westchnień wydawał się manifestacyjną apologią seksualności, choć całość skonstruowana jest jednak w zgodzie z tradycją muzyki gospel – dialog między kaznodzieją a wiernymi. Stacje radiowe odmówiły puszczania „What I'd Say”. Oficjalnie z powodu jej niepraktycznego formatu – całośc trwała ponad 6 minut i w żadnym wypadku nie nadawała się do radia. Ale prawda wydaje się leżeć gdzie indziej – problematyczny był nie sam seks jako temat utworu, a raczej „murzyński seks”, który niepokoił białą Amerykę swoim rzekomym deprawującym wpływem na czystą i nieskalaną młodzież. Potwierdzać taką tezę wydaje się fakt, że gdy Elvis Presley nagrał swoją wersję „What I'd Say” - nikomu nie zdawało się to przeszkadzać. Jednak w końcu przełom nastąpił i walka z drobnomieszczańską obyczajowością została wygrana. „What I'd Say” okazał się przepustką Raya Charlesa do muzycznego świata z tej najwyższej półki. Ze wszystkimi jego korzyściami i niebezpieczeństwami o których Ray miał się przekonać.

Jeśli chodzi o samą, wydaną w 1959 roku w Atlantic, płytę to pokuszę się o twierdzenie, że niewiele jest albumów tak zdominowanych przez jeden utwór. Reszta materiału jest oczywiście znakomita – fantastyczna bluesowa ballada „What Kind Of Man Are You”, instrumentalne boogie „Rock House” czy „That's Enough”, to klasa sama w sobie. Nie one obliczone były jednak na sukces i raczej tworzą bardzo udane tło na którym „What I'd Say” może się w pełni prężyć w całej ponad sześciominutowej okazałości. Świadczy o tym nawet nieubłagana chronologia - „Rock House” zarejestrowano już w 1956 roku, na 3 lata przed ukazaniem się płyty. „That's Enough” jest tylko o rok młodszy. Na płytę składa się materiał zarejestrowany podczas wielu innych sesji, a szefowie Atlantic chyba mieli świadomość, że taki utwór jak „What I'd Say” będzie potrzebował odpowiedniego towarzystwa, jednak rewolucyjność tego przedsięwzięcia zaczyna się i kończy wraz z utworem tytułowym.

1. What'd I Say, Pts. 1-2, 2.Jumpin' in the Morning, 3.You Be My Baby, 4. Tell Me How Do You Feel, 5. What Kind of Man Are You, 6. Rockhouse, Pts. 1-2, 7. Roll with My Baby, 8. Tell All the World About You, 9. My Bonnie, 10. That's Enough