Survival Themes

Autor: 
Barnaba Siegel
Reggie Lucas
Wydawca: 
East Wind
Dystrybutor: 
East Wind
Data wydania: 
17.02.2015
Ocena: 
2
Average: 2 (1 vote)
Skład: 
Reggie Lucas – gitara; Anthony Jackson, Michael Henderson – bas; Hubert Eaves – instr. klawiszowe; Howard King – perkusja; Mtume – instr. perkusyjne; Clifford Adams, John Stubblefield, Joe Gardner – sekcja dęta;

 

Mogłoby się wydawać, że gra z Milesem odciska olbrzymie piętno na autorskiej twórczości. A zwłaszcza, jeśli ktoś przekracza psychiczne i fizyczne granice koncertując z Davisem w jego najsroższym, najcięższym okresie - wówczas gdy nagrano albumy "Dark Magus" czy "Agharta". Reggie Lucas miał jednak otwarty typ umysłu muzyka, nie był rzemieślnikiem odtwarzającym szamańskie rytuały Milesa. W końcu producentem płyty Madonny nie zostaje się ot, tak.

Reggie Lucas przez fanów jazzu pozostanie jednak zapamiętany przede wszystkim, jako jeden z gitarzystów mrocznego kolektywu trębacza, bo też nie pozostawił po sobie wielu innych instrumentalnych powodów do zachwytu – łącznie z niniejszą płytą. W 1975 roku, na fali gigantycznej fascynacji muzyką Milesa w Japonii, pojawił się cały szereg kopiujących davisowskie patenty płyt. I płyt z muzykami wprost z jego stajni. Label East Wind zaprosił do nagrania między innymi Reggie Lucasa. Lucas nie chciał jednak powtarzać rzeczy, które od parunastu miesięcy katował na koncertach razem z mistrzem. Należał wręcz do paczki muzyków, którzy szybko porzucili swoje zainteresowanie klasycznym i bardziej awangardowym jazzem, bo przeszli na stronę funkowo-producencką. Do "kliki" należeli też Mtume i basista Michael Henderson, obaj wychowankowie Milesa i obaj zagrali na tym albumie.

I tu niestety pojawia się pewien kłopot. Bo człowiek, który staje się producentem, czasami traci rozróżnienie pomiędzy tym, co jest jeszcze sztuką i muzyką ciekawą, a co jest ledwie jazzującym produktem, który dobrze się sprzeda i, kto wie, może wskoczy z singlem na listę Billboardu. I ta cała trójka muzyków, a już zwłaszcza Henderson, przekraczała odważnie granice, niestety stąpając głęboko na polu muzyki popularnej,  tym różnych obciachów, których symbolem może być ta okładka: 

 

 

 

Ale „Survival Themes” to jeszcze nie czasu rytmicznej popeliny, a dopiero jej pierwsze, lekkie oznaki. Uprzedzę najpierw – jestem ogromnym fanem Czarnej Muzyki, cenię przeróżne odmiany funku i nie tępię żadnych muzyków za próby pójścia w tę stronę. Problem pojawi się wtedy, kiedy ta zmiana kierunku nie niesie za sobą dobrych kompozycji, wszystko wydaje się wykalkulowanymi posunięciami, a całość traci gdzieś tego jazzowego kopniaka.

Płyta zaczyna się nieźle. Kompozycja „Slewfoot” fajnie uderza brzmieniem klawinetu i sekcji dętej. Ot takie przyjemne, 3-minutowe intro. Stylizowana na Boba Jamesa ballada „Tender Years” ma już niewiele uroku. Bije z niej nawet chęć stworzenia czegoś z chwytliwą melodią, niczym z rockowych „pościelówek”, ale całość nie gra, a aranże są momentami tandetne. Sytuacje trochę ratuje 9-minutowy kawałek kojarzący się z pierwszymi nagraniami braci Brecker. Tu w końcu można nasycić się jazz-funkowym brzmieniem, choć Lucas momentami zupełnie nie ma pomysłu na rozwinięcie solówki, co jest przecież jedną z cech wyróżniających naprawdę dobrego gitarzystę.

 

I tu się kończy dawna strona A. Stronę B zajmuje… jeden utwór. Rozciągnięte na 23 minuty „Survival Themes” zdaje się stanowić przeciwwagę dla funkowej części pierwszej. Albo być takim momentem, w którym nasz gitarzysta, stojący jednak w bandzie Milesa w cieniu Petera Coseya, może się w końcu wyżyć, dać ujście swojej kreatywności. Jako również fan rocka psychodelicznego i progresji, jestem przyzwyczajony do tego typu eksperymentów. Wręcz często na takowe czekam. Ale tytułowa suita brzmi jak zapis amatorskiego jam-session. Strasznie tu dużo niepotrzebnych dźwięków, banalnych motywików, nietrafionych pomysłów. Do momentu, w którym Lucas nie postanawia włączyć fuzza, a potem pobawić się przerzucaniem dźwięku pomiędzy kanałami, jest przeraźliwie nudno. A potem już tylko poprawnie.

Skarbiec z mało znaną muzyką lat 70. najczęściej przynosi nam perełki. Albo muzykę niespecjalnie oryginalną, ale z różnych względów ciekawą. „Survival Themes” to bardziej taki szklany paciorek, który momentami nawet i fajnie wygląda, ale patrząc odrobinę dłużej widać, że brakuje mu choć odrobiny głębi i blasku. CD to część wznowionej kolekcji albumów japońskiego labelu East Wind. Niedługo opiszę inne, zdecydowanie ciekawsze nagrania z tej wytwórni.

 

 

1. Slewfoot; 2. Tender Years; 3. The Barefoot Song; 4. Survival Themes;