Spiral Mercury

Autor: 
Jan Błaszczak
Pharoah & The Underground
Wydawca: 
Clean Feed
Data wydania: 
09.07.2014
Dystrybutor: 
Clean Feed
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Pharoah Sanders - saksofon tenorowy, głos Rob Mazurek - kornet, flet, elektronika, głos Chad Taylor - perkusja, mbira Matthew Lux - bas Mauricio Takara - perkusjonalia, elektronika, cavaquinho Guilherme Granado - perkusjonalia, sampler, syntezator, głos

Zaczął się adwent, a więc część z nas czeka na przyjście Syna, a jak wiemy ze słynnej wypowiedzi Aylera – Syn jest czarny, ma 74 lata i nazywa się Pharaoh Sanders.

Sanders również ma swoich wyznawców, a muzycy wszelkich pokoleń - niczym biblijni królowie - chylą przed nim czoła. I czasem się trochę zapędzają, bo nazywanie recenzowanego tu zespołu Pharaoh & The Underground jest kurtuazją tyleż sympatyczną, co fałszywą. Choć nestor saksofonu nie zamierza wybierać się na emeryturę i momentami raczy nas wspaniałymi solówkami, to karty rozdaje tu ktoś inny. Jest to oczywiście gwiazda chicagowskiej sceny – kornecista Rob Mazurek, który nie tylko skompletował sam zespół, ale także napisał kompozycje wykonywane na płycie „Spiral Mercury”. Płycie będącej - dodajmy - zapisem ubiegłorocznego koncertu.

Być może sam tytuł brzmi dla was znajomo. Wszak utwór znajdujący się na tym wydawnictwie pod indeksem drugim to wariacja na temat kompozycji Pulsar Quartet. I tak, w jego towarzystwie trafimy także na kompozycje z repertuaru Chicago Underground Duo czy Sao Paulo Underground. Jest to o tyle naturalne, że na płycie grają muzycy z wszystkich, wymienionych właśnie, grup. Na perkusji bębni Chad Taylor, na perkusjonaliach Mauricio Takara, sekcję rytmiczną zamyka zaś Matt Lux. Ostatnim członkiem sekstetu jest multiinstrumentalista Guilherme Granado, który obsługuje między innymi syntezator, sampler i elektronikę.

Znajomość repertuaru nie odbiera jednak przyjemności obcowania z tym materiałem. Przeciwnie, interesujące jest śledzenie tego jak uzupełniają się, napędzają i zawiązują dialogi poszczególni instrumentaliści. Utwory zawarte na „Spiral Mercury” są bowiem ciekawe różnorodnością wpływów i barw. W oryginale osnute wokół elektroniki i prostej melodii wibrafonu „Blue Sparks from Her” tutaj dynamizuje się za sprawą basowego groove’u i nowocześnie brzmiących partii syntezatora. I tak jest na przestrzeni całego albumu. Kompozycyjne zręby rozpisane przez Mazurka nabierają kolejnych kolorów, parametrów i temperatur. Utwór tytułowy w porównaniu z pierwowzorem urasta do rangi jakiejś kosmicznej sagi, by w swoim locie obierać trajektorie bliskie raczej zespołom krautrockowym czy psychodelicznym. Na ziemię nie sprowadza go nawet poruszający ton Sandersa, którego rozrzutne i dość emocjonalne solo trzyma w ryzach skupiona, lecz pędząca przed siebie sekcja rytmiczna. Skoro na „Spiral Mercury” pojawia się także Maurico Takara i utwory z repertuaru Sao Paulo Underground, nie brakuje tu także gęstych faktur rytmicznych i wszędobylskich perkusjonaliów. W moim ulubionym "Pigeon" otrzymują one nowe życie za sprawą syntezatorowych plam poprzyklejanych do ekspresyjnych fraz kornetu. Przelot trwa dobre trzynaście minut, ale doborowa ekipa umiejętnie zakrzywia postrzeganie czasu. 

„Spiral Mercury” jest nie tylko świetnym pretekstem do tego, by odświeżyć dorobek kompozytorski Roba Mazurka i zachwycić się wielowątkowością prowadzonej przez niego działalności (południowoamerykańskie rytmy, eksperymenty z elektroniką, niemal funkowe pochody basu). "Spiral Mercury" daje coś więcej. Z tego albumu promienieje po prostu energia o ilości dżuli, która cechowała niegdysiejsze nagrania Sandersa. Zresztą, jego dialogi (nierzadko przypominające wręcz kłótnie) z chicagowskim kornecistą pokazują, że jest on immanentną częścią tego kosmicznego sekstetu. Nawet jeśli liderem pozostaje głównie na papierze. 

1 Gna Toom, 2. Spiral Mercury, 3. Blue Sparks From Her, 4. Asasumamchn, 5. Pigeon, 6. Jagoda's Dream, 7. The Ghost Zoo