Quake

Autor: 
Maciej Karłowski
Erik Friedlander
Wydawca: 
Cryptogramophone
Dystrybutor: 
GiGi
Data wydania: 
22.04.2003
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Erik Friedlander – cello; Andy Laster - alto sax; Satoshi Takeishi – percussion; Stomu Takeishi - electric & acoustic bass, bass guitar

Doceniając klasę i warsztat instrumentalny wiolonczelisty Erika Friedlander przyznam nigdy nie stałem się miłośnikiem jego nagrań płytowych. Nawet trudno powiedzieć, dlaczego tak się stało, ale ilekroć sięgałem po płytę opatrzoną jego nazwiskiem okazywało się, że zawarta na niej muzyka budzi niedosyt. 

Obawiałem się, że podobnie będzie z recenzowana płytą, nagraną dla Cryptogramophone. Tymczasem już sam skład wyraźnie sugerował, że na „Quake” mogą wydarzyć się rzeczy, których próżno oczekiwałem od poprzedniczek. Obok Friedlandera występują tu dwaj japońscy muzycy, Satoshi Takeishi - perkusja i ceniony przez mnie głównie za współpracę z Henry Threadgillem basista Stomu Takeishi oraz saksofonista altowy Andy Laster, będący od lat jednym z ciekawszych twórców nowojorskiej sceny nazywanej jeszcze nie dawno downtownową.

„Quake” to płyta w rodzaju wcale nie odkrywczych, nie penetrujących nowych obszarów, ani też nie mających aspiracji do bycia kamieniem milowym. Zawiera jednak muzykę, która nie mogła powstać bez jakiegoś niewytłumaczalnego porozumienia dziejącego się daleko poza nutami, wynikającego z jakiejś wspaniałej reakcji chemicznej pomiędzy poszczególnymi muzykami.

Znakomicie zestawiony zespół gra tu muzykę, która w znakomitej większości wyszła spod pióra lidera i jako taka wydaje mi się rodzajem reprezentatywnego zbioru muzycznych zainteresowań Friedlandera, którego horyzont widzenia muzyki - nazwijmy  umownie jazzowej - okazuje się bardzo szeroki. To imponująca płyta, która kusi słuchacza na wiele sposobów. Można podziwiać tu wspomnianą już wewnętrzną chemię, można chwalić pracę sekcji rytmicznej, można też ulec przejmującym improwizacjom Friedlandera, nie sposób jednak nie poddać się urokowi melodyki oraz friedlanderowskiemu jej wyczuciu. Szczególnie wyraźnie słychać to w interpretacji 4 i 11 kompozycji na płycie (obydwu nie będących autorstwa wiolonczelisty). I jeśli nie dla całości pomieszczonej tu muzyki, to przynajmniej dla nich dwóch warto tę płytę zdobyć.

1.  Consternation; 2.  After Hours; 3.  Bedlam; 4.  Gol Gham; 5.  Wire; 6.  Beauty Beauty; 7.  Quake; 8.  Sainted; 9.  Glass Bell; 10.  Biscuits; 11.  Aap Ki; 12.  Fig