Planetary Unknown

Autor: 
Maciej Karłowski
David S. Ware
Wydawca: 
Aum Fidelity
Dystrybutor: 
GiGi
Data wydania: 
10.06.2011
Ocena: 
5
Average: 5 (1 vote)
Skład: 
David S. Ware – tenor sax, sopranino, stritch, Cooper-Moore – piano, William Parker – bass, Muhammad Ali – drums

Nie ma w tej płycie nic czego miłośnicy twórczości Davida S. Ware’a nie mogliby się spodziewać. Nie ma ani jednego momentu zaskoczenia jeśli chodzi o stylistykę, czy estetykę muzycznego przekazu. Aż chciałby się powiedzieć, że to przecież tak nie może być, że taka saksofonowa znakomitość wraz z nową płytą nie chce pokusić się choćby o minimalne  przemeblowanie swoich muzycznych zapatrywań. Przecież to właśnie on jest jednym z najbardziej otwartych muzyków dzisiejszej sceny, tak przynajmniej twierdzą zaciekli admiratorzy jego twórczości.

Otóż David S. Ware nie jest jednym z najbardziej otwartych muzyków, ani nowojorskiej, ani żadnej innej sceny. Nie jest również żadną miarą artystą awangardowym, chyba, że za przejaw awangardowego myślenia uznamy wierność ideom podniesionym w złotej erze free jazzu przez Alberta Aylera, Johna Coltrane’a czy Cecila Taylora, bo do Colemanowskiego rozumienia free Ware’owi zawsze było jednak raczej dalej niż bliżej.

Ale na miły Bóg czy powinniśmy w ogóle przypisywać Ware’owi tego rodzaju etykietki? Czy musimy też wymagać hyperkreatywności i tzw. „forward thinking”? Nie wiem jak Wy, drodzy czytelnicy, ale ja nie muszę. I w ogóle nie przeszkadza mi, że Ware gra niemal nieustannie muzykę, która wymyślona, zagrana, skodyfikowana i opisana została pół wieku temu. Z free jazzem jest trochę tak, że jest to muzyka wymagająca wielkiej wiary. Jeśli ktoś jej nie stracił zawsze będzie grając ją wiarygodny.

Niektórzy twierdzą także, że to ogień w mózgu Boga (po angielsku to chyba lepiej brzmi „fire in the God’s brain”. Jeśli tak jest w istocie to David S. Ware jest tego ognia strażnikiem i nie jest wcale tak bardzo istotne czy gra ją ze swoim najsłynniejszym kwartetem (Mathew Shipp / William Parker / Susie Ibarra) czy z zupełnie nowym, choć przecież złożonym z weteranów i starych dobrych znajomych, z którymi dawno nie grywał, tak właśnie jak na płycie „Planetary Unknown”.

Surowe piękno jego muzyki tkwi w jego potężnym jak u Sonny’ego Rollinsa i drapieżnym jak u Aylera tonie saksofonu tenorowego. Już w nim samym można się zasłuchać na zabój, rozkochać i nigdy nie chcieć aby zamilkło. Tu dodatkowo jeszcze możemy zanurzyć się w Ware’owskim brzmieniu sopranina i saksofonu stritch, będącym rodzajem prostego saksofonu altowego. Jest więc jeszcze piękniej, choć to wydawałoby się niemal niemożliwe! 

Tak więc mamy zwyczajne i zarazem niezwyczajne free. Potężne, majestatyczne, a zarazem i liryczne granie, zanurzone w bluesie i jednocześnie od czystej estetyki bluesa odległe. Mamy muzykę znaną, ale w jakiś też sposób fascynującą, jakby była nowa. Bardzo niewielu muzyków potrafi tak grać i tak prowadzić słuchaczy przez swój świat dźwięków. Może na palcach jednej ręki dałoby się ich wskazać. Piękny prezent zrobił David S. Ware słuchaczom na 15 lecie istnienia Aum Fidelity. Oj naprawdę piękny! 

 

1.Passage Wudang, 2. Shift, 3. Duality Is One, 4. Divination, 5. Cristal Palace, 6. Divination Unfathomable, 7. Ancestry Supermental