Ode

Autor: 
Kajetan Prochyra
Brad Mehldau Trio
Wydawca: 
Nonesuch
Data wydania: 
19.03.2012
Dystrybutor: 
Warner Music Polska
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Brad Mehldau - piano; Larry Grenadier - bas; Jeff Ballard - drums

Coraz trudniej powiedzieć co kryje się pod słowem “jazz”. Kto jest jeszcze jazzmanem, kto awangardzistą, twórcą muzyki współczesnej a kto wykonawcą pop? Zasięg tego słowa coraz bardziej zawęża się do twórców stojących na straży tradycji. To, że można grać nową, żywą i twórczą muzykę, do której najlepiej pasuje właśnie to miano udowadnia, po raz kolejny, Brad Mehldau. Do naszych rąk trafiła niedawno nowa płyta jego trio pt. “Ode”.

Zaskakujące, że Mehldau ma dopiero 41 lat. Jest niemal rówieśnikiem Vijay’a Iyera, Jasona Morana czy Craiga Taborna. To jednak Brad jest na szczycie jazzowej piramidy popularności jeszcze od późnych lat 90tych i serii “The Art of Trio”. Dziennikarze lubują się w określaniu jego trio mianem następców legendarnej formacji Keitha Jarretta. Drugim znakiem rozpoznawczym twórczości Mehldaua jest wprowadzanie do jazzowego idiomu kompozycji z kręgu muzyki popularnej. Choć, oczywiście, nie jest w tej dziedzinie pionierem, to jednak Brad odkrył w kompozycjach Radiohead, Nicka Drake’a czy grupy Soundgarden improwizacyjny potencjał. Na “Ode” takich przebojów nie znajdziemy...

Album zawiera 11 autorskich kompozycji pianisty, stworzonych, co podkreśla, z myślą o tym właśnie trio - tych konkretnych ludziach: Larrym Grenadierze (kontrabas) i Jeffie Ballardzie (perkusja). Kiedy pisałem kolejne utwory - wspomina Mehldau w książeczce dołączonej do płyty - co i raz uświadamiałem sobie, że są one w czymś więcej niż tylko dźwiękiem dobiegającym moich uszu. Były o czymś, a raczej o kimś. Większość z nich stanowi hołd, który składam innym ludziom. Zacząłem myśleć o tych utworach  jak o odach - nośnikach dla wierszy, które powinny być śpiewane. W naszym przypadku śpiewane są bez użycia tych nieznośnych słów.

Album otwiera kompozycja “M.B.” dedykowana pamięci Michaela Breckera - saksofonisty, którego wybitności nie trzeba podkreślać dodatkowymi epitetami. Artysta ten, jak dla wielu innych, także dla Mehldaua, był jednym z najważniejszych muzycznych nauczycieli. Panowie mieli okazję spotkać się w studio przy okazji ostatniej płyty Breckera - “Pilgrimage”.
“Kurt Vibe” to prezent dla gitarzysty Kurta Rosenwinkela, zainspirowany jego brzmieniem i stylem kompozycji. “Eulogy for George Hanson” to oda do postaci z filmu “Easy Rider”, granej przez Jacka Nicholsona, będącej dla Mehldaua metaforą końca lat 60-tych. “Aquaman” to hołd dla ulubionej postaci z kreskówek czasów dzieciństwa pianisty. Nie zabrakło też prezentów dla rodziny - “Twiggy” dla żony oraz “Days of Dilbert Delaney” dla Mehldaua juniora - Damiena.

Istotne jest na tej płycie, jak i być może w całej muzyce Mehldaua, albo i jazzie w ogóle, to, co wydarza się między muzykami: ścieżki, które wydeptują, wyruszając ze wspólnego punktu, jakim są kolejne kompozycje. Trójka towarzyszy obchodzi się z nimi jak z plasteliną, lepiąc z każdej własne zabawki. Służą im one potem do wspólnej zabawy. Gry te mają swoje reguły - raz bardziej zamknięte, stylizowane, kiedy indziej otwarte, delikatne, osobiste. Zawsze jednak dzieją się w świecie, który odsłania się nam tylko dzięki wrażliwości, talentowi i muzycznej wyobraźni tych konkretnych ludzi - Brada Mehldaua, Larry'ego Grenadiera i Jeffa Ballarda - i to im zapewne już niebawem ktoś poświęci swoją muzyczną odę. 

1. M.B.; 2. Ode; 3. 26; 4. Dream Sketch; 5. Bee Blues; 6. Twiggy; 7. Kurt Vibe; 8. Stan The Man; 9. Eulogy For George Hanson; 10. Aquaman 11. Days Of Dilbert Delaney