New Vocabulary

Autor: 
Maciej Karłowski
New Vocabulary & Ornette Coleman
Wydawca: 
System Dialing Records
Dystrybutor: 
System Dialing Records
Data wydania: 
23.12.2014
Ocena: 
2
Average: 2 (1 vote)
Skład: 
Ornette Coleman – Alto Saxophone Jordan McLean – Trumpet & Electronics Amir Ziv – Drums Adam Holzman – Piano

Ornette’a Colemana nie trzeba przedstawiać. To był wielki mistrz, który zmienił i przeformatował jazz w latach 60. w kolejnych dekadach naładował go twórczą energią jak mało kto. Nie sposób zapomnieć o jego, jak się okazuje ostatniej w roli lidera, szumnie zapowiadanej i znakomicie przyjętej przez fanów i krytykę płycie „Sound Grammar” z 2006 r. Była poruszająca i piękna, a w wersji na żywo sam Coleman zmieniał ją  niemal w mistyczny akt twórczy.

Od tamtej pory nastała cisza. Przynajmniej w sprawach fonograficznych. W międzyczasie Ornette odszedł. Przed śmiercią jednak dołączył do nowego zespołu, New Vocabulary, składającego się z młodych nowojorskich muzyków znanych wcześniej niektórym jako zespół DROID, a zagrana przez nich muzyka, osiągalna jest w wersji kompaktowej.

Pojawienie się albumu na rynku zelektryzowało świat jazzu. Co dziwić nie powinno, bo ostatecznie na jakiekolwiek nagrania pana Ornette’a czeka się z wypiekami na twarzach. Wypieki te wzmocniły się jeszcze bardziej, w ostatnich dniach, po ogłoszeniu przez prawników Colemana, że New Vocabulary to płyta wydana bez jego zgody i, że słynny wizjoner padł ofiarą oszustwa ze strony młodzieży. Pisaliśmy o tym niedawno na łamach Jazzarium, ale póki co sprawa nie jest jeszcze wyjaśniona. Trio stanowczo zaprotestowało rzucanym w jego stronę New Vovabulary twierdząc, że cały proces wydawniczy był jak najbardziej uzgodniony z Colemanem i o żadnym podstępie nie ma mowy. Jakkolwiek nie było, zamieszanie powstałe wokół płyty z pewnością przyda jej popularności. Pozostaje pytanie czy przyda triu sławy i czy zostanie zapamiętana jako ważna pozycja w dyskografii Ornette’a Colemana.

Co do pierwszego można mieć takie przypuszczenia. W sprawie drugiej już pewności takiej nie ma, a przynajmniej ja jej nie mam, bo muzyka dobiegająca z głośników przypominać może wszystko, ale nie gruntownie przemyślaną artystyczną narrację, do jakich przecież  Ornette COleman do tej pory bezwzględnie nas przyzwyczaił.  Owszem Coleman nie występuje tu ani jako przygodny gość, który tylko dla kaprysu zgodził się zagrać z młodzieżą, ani też jako mentor, który, dostrzegłszy w młodszych kolegach potencjał, użyczył odrobiny swojej sławy, by trio miało w życiu łatwiej.

New Vocabulary od pierwszej do ostatniej kompozycji sprawia wrażenie zapisu próby wspólnego pomuzykowania, będącym zaledwie rejestracją pierwszego spotkania, rodzajem sprawdzenia jak w konfrontacji z Ornettem sprawdzą się własne koncepcje tria. Kto wie może w toku dalszych wspólnych działań mogłoby z tego wyjść coś na tyle interesującego, żeby potem, za jakiś czas, gdy naprawdę zostanie znaleziona wspólna płaszczyzna myślenia  odczuwania muzyki, pomyśleć także o wydaniu efektów kolektywnej pracy.

Na razie jednak jest za wcześnie. To ledwie brudnopis, który niezależnie od tego czy legalnie czy nielegalnie wydany, oglądać światła dziennego jeszcze nie powinien. Oczywiście już samo wsłuchiwanie się w brzmienie Ornette’owskiego saksofonu czy trąbki, delektowanie liryką i delikatnością jego fraz jest niezwykle przyjemne. Może nawet frapujące, bo zestawione tutaj z elektronicznymi interwencjami albo śmiałymi dekonstrukcjami beatów funkowych. Trudno jednak tak naprawdę trudno oprzeć się wrażeniu, że głos Colemana nałożony został na zupełnie odstające nastrojem i powagą granie tria, które samo w sobie, częściej przypomina szkolne wprawki w swobodnie improwizowanym graniu, niż jakąś wyrazistą koncepcję artystyczną.

Tak więc tytułowanie tej muzyki jako New Vocabulary (nowe słownictwo) wydaje się ruchem bardzo na wyrost. Może z czasem będzie ono uprawnione, ale póki, co jest zapisem pierwszego kontaktu, może bardzo fascynującym dla grających, ale zdecydowanie nie gotowy, aby pokazywać gą szerszej publiczność. Może z czasem, choć po zamieszaniu prawniczym, trudno sobie to wyobrazić, powstanie z tego nowy język.

Jeśli jednak wpadnie Wam w ręce ta płyta, to nie wyrzucajcie jej za siebie tak od razu. Płyta New Vocabulary jest dość zaskakująca i jako próba współistnienia starych dźwięków w nowej przestrzeni, może nawet momentami frapująca. A poza tym zawsze to przecież Ornette Coleman. Jego gra za każdym razem jest pełna uroku i warta posłuchania. A więcej muzyki od Ornette’a nie dostaniemy.

Baby Food, Sound Chemistry, Alphabet, Bleeding, If It Takes a Hatchet, Value and Knowledge, Population, Wife Life, The Idea Has No Destiny, H2O, What’s Hotter Than the Sun, Gold Is God’s Sex