Live at Jazz Standard

Autor: 
Piotr Jagielski
Mingus Big Band
Wydawca: 
Mingus Big Band / Jazz Standard
Dystrybutor: 
mingus bigband / jazz standard
Data wydania: 
22.04.2010
Ocena: 
5
Average: 5 (1 vote)
Skład: 
Randy Brecker, Kenny Rampton and Earl Gardner - trumpet, Wayne Escoffery, Abraham Burton - tenor saxophone, Vincent Herring - alto saxophone, Douglas Yates - alto, soprano saxophone, flute, Lauren Sevian - baritone saxophone, Ku-Umba Frank Lacy, Conrad Herwig - trombones, Earl McIntyre - bass trombone, tuba, David Kikoski - piano, Boris Kozlov - bass, Jeff “Tain” Watts - Drums

Noc noworoczną 2008/2009, klub Jazz Standard w Nowym Jorku świętował w towarzystwie muzyki jednego z największych – Charlesa Mingusa. Ponieważ Mingus nie mógł być obecny z przyczyn oczywistych, zastępował go dzielnie skład muzyków, którzy poświęcili się niesieniu jego dzieła niczym dobrej nowiny. Ten Mingus Tribute Band radzi sobie zaskakująco dobrze, grając razem od 1991 roku. Choć muszę przyznać, że z brakiem zaufania podchodziłem do tego tematu. Nie wierzę w tak radykalne odtwarzanie. Problem reprodukcji i jej zgubnego wpływu na doświadczenie aury niepowtarzalności dzieła sztuki zajmował największych myślicieli XX wieku odkąd tylko pojawiła się litografia i później fotografia, więc miałem prawo być uprzedzony. Jednak zostałem bardzo przyjemnie zaskoczony. Oczywiście, nie ma co ukrywać, nie mamy tu do czynienia z rzeczą wybitną, czy choćby szczególnie ciekawą. Nie, ponieważ samo założenie wyklucza możliwość nadmiernej kreatywności, przynajmniej na pozór, bowiem muzycy radzą sobie bardzo dzielnie.

 

Otrzymujemy ogólny przekrój Mingusa – od numerów tanecznych, swingu, po gospel, ballady i, rzecz jasna, bluesa. Jest tu bardzo dużo muzyki zagranej z ewidentną pasją i siłą. To zaskakuje, jako że ogrywając cudze numery, gdzie w dodatku pole improwizacji i eksplorowania prywatnych inicjatyw jest dość ograniczone, a tu proszę – żywy ogień. Nawet w balladach, jak „Self Portrait in Three Colors” czy „Goodbye Pork Pie Hat”, bardzo przyjemnie zaśpiewanego przez puzonistę Ku-Umbę Franka Lacy'ego (śpiewanie Mingusa to nie nowość – próbowała tego już Joni Mitchell na płycie pod wymownym tytułem „Mingus”). Wszystko ze smakiem, zaangażowaniem i ewidentną frajdą z grania tego materiału. Choć oczywiście, głównie dla fanów Mingusa.

 

Najważniejszym banałem, który przychodzi do głowy po przesłuchaniu tej płyty, jest fakt którego wypowiedzenie jest aż krępujące. Ale co tam – otóż okazuje się (!), że muzyka Charlesa Mingusa, pisana od lat pięćdziesiątych XX wieku nie postarzała się ani o dzień. Proszę to sobie wyobrazić. Doprawdy niesłychane...

1) Gunslinging Bird; 2) New Now Know-How; 3) Self-Portrait in Three Colors; 4) Birdcalls; 5) Es Flat, Ahs Flat Too; 6) Cryin Blues; 7) Open Letter to Duke; 8) Moanin; 9) Goodbye Porkpie Hat; 10) Song with Orange