The Liquid Trio Plays Bernoulli

Autor: 
Andrzej Nowak (http://spontaneousmusictribune.blogspot.com/)
The Liquid Trio
Wydawca: 
Fundacja Słuchaj
Data wydania: 
23.10.2017
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Agustí Fernández - fortepian; Albert Cirera - saksofon tenorowy, saksofon sopranowy; Ramon Prats - perkusja

Płynne Trio, które zagra muzykę improwizowaną, stworzoną wedle zasad …hydrodynamiki, sformułowanych przez Bernoulliego prawie 250 lat temu! **). Agustí Fernández na fortepianie, Albert Cirera na saksofonie tenorowym i sopranowym oraz Ramon Prats na perkusji. Koncert z Konserwatorium Muzycznego w hiszpańskiej Salamance, ze stycznia br. Trzy fragmenty, zdobione nazwami lokalnych win, 57 minut z sekundami. Płytę Plays Bernoulli – trzecią już w dorobku formacji - dostarcza Fundacja Słuchaj!

Taleia. Piano z klawisza, po części także ze strun, bulgoczące, sonorystyczne soki w tubie saksofonu, talerze w rezonansie – w takim oto stanie zastajemy muzyków na starcie koncertu. Agusti bije w dzwonki, stawia symboliczną synkopę, zachęca młodzież do zwiększenia aktywności. Ramon bierze w ręce kombinerki i rozkręca swój zestaw perkusyjny. Fizyka improwizacji. Ciśnienie w tubie rośnie w postępie geometrycznym, tworzy ciągi dźwięków, drobinki, szczepy dynamiki, hydrodynamiki (perfekcyjna jakość fonii! – krzyczy recenzent i włosy stają mu dęba!). 6 minuta – muzycy są już w sporym galopie, piano nadal z klawisza, progresywny drumming, preparowany tenor (zapewne z tekturową tubą … w tubie). Konwulsyjnie, ciało w ciało, usta w usta, płuca w płuca. 10 minuta – krytyczne wybrzmienie (yeah!). Free improv czerwone, silnie wytrawne, o głębokim smaku, z nutką ortodoksyjnej telepatii. 12 minuta – preparowane igraszki na trzech frontach - piano like drums, drums like tuba, sax like nightingale after nuclear disaster! Wyższa szkoła sonorystyki stosowanej! 18 minuta – burza z piorunami! Muzycy pozostają w ciągłym ruchu – drgania, szemrania, stukoty. Ponieważ znają się doskonale, mogą pozwalać sobie na ryzykowne, wręcz karkołomne rozwiązania dramaturgiczne. I czynią to z ochotą! Fernandez lubi przywoływać młodszych do porządku, stawiać - raz po raz - klasycyzujące stemple. 24 minuta – powrót do free jazzowego galopu, w formie imponującego crescendo! Tuż potem sumiaste poszukiwanie ciszy na finał tego odcinka.

Rufián. Narracja wedle formuły dziś pytanie, dziś odpowiedź. Duet piano – sax w drobnym zwarciu. Dynamicznym, free jazzowym, bez estetycznych skrupułów. Być może w edycji koncertowej muzycy Liquid Trio zatracili nieco subtelności, jaka towarzyszyły im w trakcie studyjnej rejestracji Marianne. W 5 minucie inny duet – piano i perkusja. Szaleńczy, rockowy temperament wykluwa się z głów rozpalonych Katalończyków. Saksofonista wdziera się na trzeciego! Prawdziwa eksplozja! Żywioł koncertu pożera muzyków – być może sprawia to sala koncertowa, której gabaryty nie służą do eksponowania niuansów brzmieniowych. To wino z dużą ilością siarczyn! A na finał znów duo – tym razem Cirera i Prats.

Los pasitos. Muzycy zaczynają od strony ciszy, jakby w odpowiedzi na drobne ambiwalencje recenzenta sprzed chwili. Preparacje, strzępy dźwięków. Muzycy snują się po scenie, jakby śnili na jawie. Agusti stara się porządkować sytuację dramaturgiczną koncertu. Lubi stawiać na swoje. Szacunek dla starszego kolegi czyni z Alberta i Ramona pojętnych uczniów. Ten pierwszy błyskotliwie płynie na tenorze i dostarcza nam duże porcje przyjemności. Agusti i Ramon też dają wiele tej ekspozycji. Jakby bukiet Marianne naprawdę rozkwitał! Brawo! Muzycy drapią się po plecach, drenują ciszę, wstrzymują oddech. Nawet muchy stają w locie, by nie zakłócać tej chwili, nie zagłuszać szemrzącej improwizacji. Wyjście ze strefy ciszy następuje dopiero po 15 minucie. Żmudny proces powrotu do świata żywych, upływa przy kawalkadzie dźwiękowych fajerwerków. Wreszcie czas na konwulsyjny finał koncertu! To dzieje się w naszych uszach! I na oczach gości, wtedy w Salamance, ubiegłej zimy!

1. Taleia; 2. Rufian; 3. Los Pastisos;