Ghost Of Electricity

Autor: 
Paweł Baranowski
Junk Genius
Wydawca: 
Songlines
Data wydania: 
12.10.1999
Ocena: 
3
Average: 3 (1 vote)
Skład: 
Ben Goldberg – clarinet; John Schott - electric & National Steel guitar; Trevor Dunn – bass; Kenny Wollesen – drums

To już druga propozycja Junk Genius z jaką przyszło mi się zapoznać. Powiem szczerze, że pierwsza, wydana kilka lat wcześniej przez Knitting Factory nie zachwyciła mnie. Być może miał na to wpływ dobór repertuaru - bebop w klasycznej postaci nie jest dla mnie najbardziej interesującą propozycją, choć przecież zdaję sobie sprawę, że "to od niego wszystko się zaczęło". 

Trzeba jednak być wyjątkowym twórcą, by w stare, wyeksploatowane tematy wskrzesić na nowo, nadać im nowy kontekst. Wybitne umiejętności instrumentalne - jakimi niewątpliwie pochwalić się mogą muzycy Junk Genius - to za mało. Wydaje mi się, że na odbiór tamtej płyty niebagatelny wpływ miała nie najlepsza (delikatnie mówiąc) realizacja dźwięku, powodująca bardzo często, że gdzieś gubiły się niuanse, a muzyka brzmiała matowo.  Inaczej z realizacją firmy Songlines. Tu realizacja nagrań jest wyśmienita, a poszczególne utwory pochodzą spod pióra Goldberga lub Schotta. Nad tą postacią chciałbym zatrzymać się przez chwilę. Wydaje mi się, że Goldberg lepiej jest znany jako twórca nowej muzyki żydowskiej - już choćby w ramach New Klezmer Trio czy Ben Goldberg Trio, niż jako muzyk jazzowy.

 Junk Genius jest zresztą jakby rozwinięciem New Klezmer Trio do formatu kwartetu, który powstał przez połączenie sił tria z gitarzystą Johnem Schottem. W ten sposób powstał zespół, który w jakiś sposób kojarzy mi się zawsze z tym, co znamy z twórczości Tiny Bell Trio Dave Douglasa, Human Feel czy Babkas. Trzeba jednak przyznać, że Junk Genus jest zespołem bardziej osadzonym w jazzie i chyba mimo wszystko w awangardowym rocku, niż wymienione zespoły nawiązujące do folkloru muzycznego różnych stron Świata.  Jak wspomniałem Ghost Of Electrocity stanowi zespół kompozycji Goldberga i Schotta. Trzeba przyznać, że w porównaniu z projektem knittingfactorowym płycie wyszło to na dobre. Wprawdzie próżno tu szukać śpiewności tematów dawnych mistrzów, kompozycje są mroczne i w zasadzie pozbawione tematu do zapamiętania, czy zanucenia, jednakże jak się wydaje - wyśmienicie odzwierciedlają tytuł płyty: to rzeczywiście Duch Elektryczności.

Nagrania członków zespołu zdecydowanie lepiej pasują do koncepcji gry wypracowanej przez Junk Genius, w której wydaje się, że ważniejsze od przedstawienia jakiejś czytelnej linii melodycznej, jest ukazanie nastroju. To nie jest muzyka do zanucenia, a raczej do odczucia - na tej zasadzie co piękno przyrody niekiedy jest tak cudowne, że opisać słowami nie sposób, a odczuwać je możemy.  Ghost Of Electrocity nie jest płytą dla każdego. Nie jest też płytą do słuchania na co dzień. Muzyka tu zawarta jest bardzo wysublimowana i potrzebuje odpowiedniego nastroju, w którym może zabrzmieć - wówczas spełni swoją rolę.

1.  Gone Away; 2.  Hollersdale; 3.  Angle; 4.  Long Way; 5.  Aberdeen ; 6.  Strung; 7.  When;  8.  Indication; 9.  Itta Bena; 10.  Forty Years