In The Ear Of The Beholder

Autor: 
Paweł Baranowski
Jorge Sylvester Afro-Caribbean Experimental Trio
Wydawca: 
Jazz Magnet
Data wydania: 
30.01.2001
Ocena: 
4
Average: 4 (1 vote)
Skład: 
Jorge Sylvester - alto sax, hand claps, voice, cuica voice effect, maracas, cow bell; Donald Nicks - electric bass guitar, fretless bass guitar; Bobby Sanabria - drums, bells

Prawdopodobnie tak postać samego Jorge Sylvestra jak i jego muzyka jest w Polsce mało znana. Ten urodzony w Panamie saksofonista ma w swym dorobku m.in. współpracę z big bandami Olivera Lake'a, Davida Murray'a i Joe Bowiego, a także z Michele Rosewoman i Sonny Fortune. Recenzowana płyta to jego drugi autorski album, poprzedni - ponoć bardzo dobrze przyjęty (4 gwiazdki w Downbeacie) - to Musicollage wydany w 1996 przez Postcards. Recenzowana płyta przynosi nagrania tria, którego podstawowy muzyczny trzon tworzą saksofon altowy, gitara basowa i perkusja. Nadto używane są różnego rodzaju instrumenty perkusyjne.

Muzyka zawarta na płycie, na którą złożyło się sześć kompozycji lidera oraz dwa standardy muzyki latynoskiej, związana jest z rytmami latynoskiego kręgu kulturowego. Każdy z utworów przynosi inny rytm, a są to w kolejności: afro-brazylijski tambal de mina, który został przywieziony do Brazylii przez afrykańskich niewolników, kubańskie calypso (nota bene znane z wykonania Charlie Parkera), bolero, mambo, ponownie brazylijskie coco, kubańskie songo i guajira oraz reggae. Ostatni utwór to trzy tańce połączone w jedno: songo, calypso i mambo.

Muszę przyznać, że przed przesłuchaniem tej płyty nieco się do niej uprzedziłem - nie lubię tak latin-jazzu, jak i gitary basowej w sekcji rytmicznej tercetów takich, jak ten. Latin jazz kojarzy mi się nazbyt z wczesnym rodzajem ułatwionego jazzu i zwykle, choć nie zawsze, nie znajduję w nim nic ciekawego dla siebie, zaś gitara basowa w trio składającym się z saksofonu i perkusji wprowadza najczęściej nazbyt daleko posuniętą lekkość i brak oparcia muzyki w rzeczywiście niskich rejestrach. Od kiedy usłyszałem pierwsze dźwięki tej płyty gotów jestem zmienić to zdanie. Kompozycje są ciekawe, nie rażą natarczywością latynoskich rytmów (choć są one bardzo czytelne), a David Nicks potrafi zainteresować swą grą i to nawet pomimo tego, że gra stosunkowo konwencjonalnie. Gra sekcji stanowi natomiast niewątpliwie wyśmienity fundament dla improwizacji Sylvestra, albowiem saksofonista sprawuje tu główną rolę i praktycznie jest jedynym improwizatorem.

Brawa należą się także Sylvestrowi za kompozycje - są one po prostu wyśmienite, mają swoją dramaturgię i potrafią zainteresować nawet pomimo tak małego składu instrumentalnego. W tej muzyce po prostu wiele się dzieje. Nieco gorzej jest ze dwoma latynoskimi standardami, a szczególnie z bolerem Corazon Rebelde, które nieco nie pasuje swą dość prostą śpiewnością do całości płyty. Mimo wszystko po raz kolejny okazuje się, że dla niewielkich, niezależnych wytwórni płytowych nagrywają wyśmienici instrumentaliści mający wiele do powiedzenia i przekazania.

Muzyka jest urocza, przypomina mi nieco dokonania mojego ulubionego tria prowadzonego przez nieodżałowanego Thomasa Chapina. Podobna ruchliwość alcisty, podobna intensywność rytmiczna. Wszystko to sprawia, że słucham tej płyty już któryś z rzędu raz z równym zainteresowaniem.

Na uwagę zasługuje też jakość nagrania. Wprawdzie nie bardzo lubię gdy wytwórnie chwalą się sprzętem, sposobem nagrania itd., kojarzy mi się to bowiem z doskonale nagranymi, ale stosunkowo miałkimi produkcjami Cheskyego. Tu jednak rzeczywiście jakość nagrania jest przednia.

1. Tambor - The Mix; 2. Sly Mangoose; 3. Corazon Rebelde; 4. Por La Clave; 5. In The Ear Of The Beholder Por La Clave Part II; 6. Songoajira; 7. King;s Highway; 8. Tropicando