Perry Robinson - nowojorska legenda klarnetu

Autor: 
Piotr Wojdat
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
mat. promocyjne

Ten legendarny, nowojorski klarnecista był obecny na światowej scenie jazzowej od ponad sześciu dekad. Zaczynał w latach 50. Z perspektywy naszego podwórka zrobiło się jednak o nim głośniej ze względu na jego współpracę z klarnecistą Wacławem Zimplem czy akordeonistą Robertem Kusiołkiem. Wciąż jednak nie jest u nas znany tak jak na to zasługiwał. Perry Robinson zmarł wczoraj 2 grudnia 2018. Może to będzie okazja aby jego muzyka zagościła w naszych domach cześciej, tym bardziej, że choć dożył sedziwego wieku 80 lat do smaego końca utrzymał wysoką formę artystyczną i zawstydzał umiejętnościami niejednego śmiałka, próbującego swoich sił w szeroko pojętej, kreatywnej odmianie jazzu.

Z Wacławem Zimplem miał okazję współpracować pod szyldem Undivided. A konkretnie pojawił się na płycie “Moves Between Clouds”, która jest efektem zarejestrowania koncertu grupy w warszawskim Teatrze Akademia. Album niewątpliwie broni się po dziś dzień i zwraca uwagę dokładnie przemyślaną narracją, ale też nagromadzeniem ludycznych, klasycznych i jazzowych motywów. Jak przystało na artystów tej rangi mamy też do czynienia z solidną dawką improwizacji, szczególnie gdy do głosu dochodzą klarneciści: Perry Robinson i Wacław Zimpel.

 

Kolejnym projektem z polskim akcentem w dorobku Amerykanina jest wydawnictwo grupy The Universe. Zróżnicowanie stylistyczne, dojrzałość w operowaniu dynamiką oraz niekonwencjonalne rozwiązania brzmieniowe były znakiem charakterystycznym płyty, na której oprócz Robinsona, mogliśmy też usłyszeć kontrabasistę Christiana Ramonda, perkusistę Klausa Kugela oraz akordeonistę Roberta Kusiołka. Podobnie było z “Yemen - Music Of The Yemenite Jews”, gdzie kwartet złożony z gitarzysty Raphaela Rogińskiego, perkusisty Michaela Zeranga, klarnecisty Wacława Zimpla oraz bohatera tego artykułu zaprezentował oryginalną interpretację mało znanej tradycji muzycznej jemeńskich Żydów.

Rzecz jasna, na tym nie zaczyna i nie kończy się dorobek znakomitego artysty. Perry Robinson maczał palce w wielu znaczących nagraniach. Do takich istotnych w historii jazzu dzieł należy niewątpliwie zaliczyć płytę “Mama To Tight” Archiego Sheppa. Album porażał i nadal poraża energetycznym free jazzowym szaleństwem, ale w równej mierze przykuwa uwagę afroamerykańskim, smolistym groovem. Warto przy tym dodać, że ukazał się w 1966 roku nakładem Impulse! Records.

Kolejne kamienie milowe muzyki synkopowanej, które nie powstałyby bez udziału Perry’ego Robinson, to słynne, charakteryzujące się orkiestrowym rozmachem “Liberation Music Orchestra” Charliego Hadena, a także jazz opera “Escalator Over The Hill” nagrana przez Jazz Composers Orchestra.

Dodatkowo na przestrzeni tych wszystkich lat, w trakcie których możemy słuchać muzyki Perry’ego Robinsona, towarzyszyła mu prawdziwa plejada artystów. Kontrabasista Henry Grimes, basista Mario Pavone, puzonista Roswell Rudd, czy saksofonista Marion Brown to tylko kropa w morzu wykonawców, z którymi zetknął się na scenie. Jako lider miał też okazję współpracować z Johnem Zornem, wydając w jego wytwórni Tzadik “Two Voices in the Desert”.

Aby można było się w pełni przekonać o tym, jak ważnym i wyjątkowym klarnecistą jest Perry Robinson, warto sięgnąć po jego książkę “Perry Robinson: The Traveler”. Lektura zawiera liczne anegdoty na temat jazzu i bohaterów tej muzyki. Dowiadując się wiele ciekawego na temat autora książki i znaczącego instrumentalisty w jednym, być może przy okazji poznamy ciekawe epizody z życia Dave’a Brubecka, Sonny’ego Rollinsa, Paula Desmonda, czy Albert Aylera. Jestem przekonany o tym, że będzie to najlepsze z możliwych uzupełnień do tego artykułu.