Niech muzyka mówi sama za siebie – recenzja książki „Coltrane według Coltrane’a”

Autor: 
Marta Jundziłł
Zdjęcie: 

Wywiady z Johnem Coltrane’em pod redakcją Chrisa DeVito, to kompletna antologia tekstów powiązanych z życiem i twórczością Trane’a. Znajdziemy tu nie tylko tytułowe wywiady, ale też relacje koncertów, artykuły-sylwetki, opisy płyt z udziałem Coltrane’a, a także osobiste zapiski – w tym prywatną korespondencję saksofonisty. Opasłe tomisko zebrane przez Chrisa DeVito to świetne uzupełnienie dotychczasowych informacji na temat Coltrane’a. Ale ta książka nie opowiada wyłącznie historii wielkiego saksofonisty. To recepta na dogłębne pojmowanie muzyki w ogóle, a także świadome czerpanie z niej życiowej energii. Dokładnie tak, jak robił to John Coltrane.

„Coltrane według Coltrane’a. Wywiady z Johnem Coltrane’em”pod redakcją Chrisa DeVito to przede wszystkim skrupulatnie zebrane zapiski niemal wszystkich wywiadów przeprowadzonych z Johnem Coltrane’em. Na ich podstawie snuje się historia największego  saksofonisty XX wieku, uzupełniona o jego osobistą korespondencję, a także teksty w różnym stopniu powiązane z jego życiem i twórczością. Opowieść Chrisa DeVito to świetna propozycja, przeznaczona raczej dla wtajemniczonych. Zdecydowanie nie jest to typowa rzetelna biografia Coltrane’a – jako ikony, a raczej jej uzupełnienie. W zbiorze brakuje kalendarium lub notki biograficznej, a także opisów wprowadzających do poszczególnych etapów życia. I choć przypisów jest całe mnóstwo, a w książce nie brakuje artykułów przedstawiających sylwetkę Coltrane’a, to według mnie ramy czasowe i chronologię życia artysty, można było przedstawić znacznie czytelniej.  Z tego też powodu osoba, która nie jest coltrane’owskim wyznawcą może mieć małe trudności, by popłynąć na fali zebranych przez DeVito tekstów. A szkoda, bo przedstawione materiały to świetna historia, nie tylko na temat saksofonisty i jego jazzowych modulacji, ale także próba wniknięcia w umysł muzycznej ikony i dość skomplikowanego człowieka. Takie ujęcie z pewnością zainteresowałoby nie tylko fanów jazzu.

„Coltrane według Coltrane’a” to również pierwszorzędny zbiór dziennikarskich tekstów. Świetny warsztat dla każdego, kto ma coś wspólnego z pisaniem. Wnikliwe pytanie, czujne spostrzeżenia, zabawne relacje, świetnie prowadzone wywiady – to wszystko stanowi o niebywałej biegłości przy filtrowaniu zebranych do książki materiałów. Dzięki temu, mimo że pozycja ma niemal 500 stron, to czyta się ją bardzo szybko i ciężko ją odstawić (krótkie rozdziały, zróżnicowane fragmenty plus wciągająca treść).

Książka zachowuje chronologię i jest podzielona podobnie jak twórczość Coltrane’a na trzy okresy: 1952-1960, 1961-1962, 1963-1967. W każdej z nich nawet najwięksi znawcy znajdą informacje, które pozwolą im inaczej spojrzeć na twórczość i osobę Coltrane’a. Dla mnie największym zaskoczeniem była jego erudycja (przejawiająca się przede wszystkim w osobistych zapiskach i korespondencji) i pokora, z jaką odnosił się do muzyki. Artysta miał wiele do zarzucenia swojej grze, cały czas czuł palącą potrzebę rozwoju i poszukiwań. Z wielkim szacunkiem odnosił się do wszystkich muzyków, z którymi przyszło mu współpracować. Na piedestał wynosił przede wszystkim Milesa Davisa i Theloniousa Monka, o których zawsze wypowiadał się w kategoriach mentorów i mistrzów.
Materiał DeVito na wydanie w Polsce czekał aż 7 lat. Zgrabnego tłumaczenia (zawierającego współczesne, jak najbardziej hipsterskie jazzowe określenia) podjął się Filip Łobodziński - jazzowym czytelnikom znany między innymi z autobiografii Milesa Davisa. Warto pamiętać, że to w dużej mierze, dzięki niemu „Coltrane według Coltrane’a” to lektura tak wciągająca.

„Nie mam pojęcia, jak można słowami opowiedzieć, co gram. Niech muzyka mówi sama za siebie” – ten cytat Coltrane’a kompletnie zaprzecza idei książki DeVito. Z całym szacunkiem – nie zgadzam się, panie Coltrane! Słowami da się wiele opowiedzieć i choć muzyki z pewnością nie zastąpią, to mogą ją znacznie urozmaicić, a nawet ożywić. Po zapoznaniu się z treścią „Coltrane według Coltrane’a” mam wrażenie spójniejszej wizji, lepszego zrozumienia i jeszcze większego uznania dla największego saksofonisty mionego stulecia.