Dni Muzyki Nowej 2014: Kimmo Pohjonen - akordeonista karkołomny

Autor: 
Piotr Rudnicki
Zdjęcie: 

Jeśli dźwięki północy nie są wam obce, potraficie się rozczulić słuchając Ólafura Arnaldsa, rozkoszować kunsztem i jazzową energią formacji Angles czy Atomic, rozpłynąć we mgle roztaczanej przez Nilsa Pettera Molværa lub porwać nieugiętej sile któregokowiek z projektów Matsa Gustafssona, z pewnością powinniście zwrócić uwagę na muzyka, który już w najbliższą niedzielę odwiedzi Gdańsk w ramach festiwalu Dni Muzyki Nowej. Niewykluczone, że Kimmo Pohjonen w swoim występie pokaże coś, czego o krajach nordyckich jeszcze nie wiedzieliście.

Nazwać go akordeonistą to trochę tak, jakby o Encyklopedii Brittanica powiedzieć, że to „książka” - pisze o nim szkocki The Herald. Kimmo Pohjonenowi daleko nie tylko do biesiadnych koszmarków w rodzaju wesołkowatego podwórkowego grajka w przykrótkich spodenkach ale także i do tych, którzy akordeon traktują już nieco poważniej. Ten urodzony w niewielkiej fińskiej miejscowości Viiala 49-latek nie zna słowa „kompromis” a przede wszystkim – nie uznaje żadnych granic w kwestii podejścia do tego, było nie było, niemalże narodowego dla swojego kraju instrumentu. Nie oglądając się na reakcje tradycjonalistów eksperymentuje zarówno z brzmieniem samego akordeonu, jak i formułą koncertów.

Żeby wystąpić na scenie, trzeba wiedzieć, po co się to robi. Zawsze jest muzyk grający na żywo, ale musi być też coś ekstra – i wtedy jest powód, by kupić bilet i przyjść na koncert. Pohjonen nie raz już udowodnił, że wie, o czym mówi. Jak choćby w 2008 roku w ramach trasy Earth Machine Music, kiedy poszukiwał dźwięków otaczających ludzi podczas ich codziennej pracy. Na jednym z koncertów mieliśmy traktor. Farmer przejechał przed publicznością, podłączyliśmy mikrofony do silnika – doskonałe brzmienie – a do tego grał akordeon... Ekscentryczne? Co powiecie na inny pomysł Pohjonena, łączący dziedziny sztuki takie jak muzyka, teatr, performance, taniec, oraz... wrestling? Accordion Wrestling, projekt stworzony przez muzyka w kolaboracji z grupą Helsinki Nelson przemierzył w ciągu trzech lat niemały kawałek świata, zahaczając także o Nowy Jork.

To tylko kilka spośród interdyscyplinarnych akcji kreatywnego Fina. Z artystą wizualnym Villem Walo jako Iron Lung tworzy godzinny muzyczno-quasiteatralny spektakl na dwie osoby i sto akordeonowych miechów, zdarza mu się też występować z tancerką Minną Tervamäki, także na tę okazję w miechy przystrojoną. Niektórzy zapytają zapewne, ile jest w tym wszystkim miejsca dla muzyki? Otóż jest go wystarczająco dużo, jako że to ona za każdym razem jest podstawą działań Kimmo Pohjonena. Poza tym, że występuje z całą gamą muzyków rodzimych wystarczy przypomnieć, że kształtowany od dziesiątego roku życia indywidualny język wypowiedzi akordeonisty doceniony został przez artystów tak uznanych i jednocześnie muzycznie odmiennych jak choćby Kronos Quartet (w 2004 wraz z Samuli Kosminenem został zaproszony do współtworzenia projektu Uniko) czy znani z grupy King Crimson Trey Gunn i Pat Mastelotto, z którymi Pohjonen występuje pod szyldem KTU. 

Jego występy solo oglądano już w miejscach tak od Finlandii odległych jak Nowa Zelandia i Singapur. Dzięki własnoręcznym preparacjom i dosłownemu niemal znęcaniu się nad swoim instrumentem (co widać np. w dokumencie o muzyku, zatytułowanym nomen omen Soundbreaker) Kimmo Pohjonen potrafi uzyskać niebywale przestrzenny dźwięk, rozciągający się od tonu naturalnego po elektroakustyczne zgrzyty i szumy, a przy okazji w tym samym czasie potrafi poprzez ten sam akordeon kontrolować sceniczne oświetlenie. Nie przypuszczam, aby dało się w kwestii szeroko rozumianego eksperymentu związanego z owym instrumentem pójść dalej, niż czyni to Kimmo Pohjonen – a przecież na koniec kariery Fina jeszcze się nie zanosi. Jeśli jednak znajdą się odważni do stanięcia w szranki na tego rodzaju inwencję, można się z nim spotkać oko w oko w niedzielny wieczór w gdańskim Klubie Żak.