Charlie Parker Complete Masters 1941-1954

Autor: 
Piotr Jagielski
Zdjęcie: 

Zachwalanie muzyki Charliego Parkera jest zbędne. Każdy wie kim był i co tworzył „Bird”, każdy wie jak potrzebnym elementem płytoteki są jego nagrania. Charlie Parker wydaje mi się ucieleśnieniem jazzu – zarówno muzyki jak i pewnego stylu bycia, nie koniecznie najbardziej chwalebnego. Parker ucieleśniał tak wspaniałe jak i ciemne strony geniuszu, ponieważ bez wątpienia geniuszem był. Potrafił olśnić słuchacza, wprawić go w zdumienie i podziw zarówno dla techniki jak i płodności wyobraźni muzyka. Potrafił również być zbyt nietrzeźwy by choćby trzymać się na nogach.

Wtedy bywało, że pijanego Charliego przytrzymywali koledzy, starający się skierować go przodem do mikrofonu. Tak było podczas legendarnej sesji „Lover Mana”, którą Thelonious Monk nazwał „najwspanialszym nagraniem jazzowym jakie słyszał.” Każdy kto kiedykolwiek traktował muzykę z odrobiną atencji zna muzykę Charliego Parkera. Nadal jednak nie do końca jasne jest jak wielkim zasięgiem dysponował „Bird” i jak wiele zróżnicowanego materiału zaproponował. Te parkerowskie perełki stale się odnajdują, w różnej jakości i różnych składach. O tej różnorodności przekonują zresztą doskonale znane już elementy jego dyskografii. Wystarczy porównać nagrania z albumu „Bird and Diz” z tymi umieszczonymi na „Bird with Strings” żeby na własne uszy przekonać się o tym jak szeroki był repertuar tego saksofonisty.

Fantastyczny, 14-płytowy box „Charlie Parker Complete Masters 1941-1954” dostarcza wspaniałych wrażeń właśnie w tym zakresie. Jest to faktycznie pełny i barwny obraz wielkiego muzyka, który raz porywa agresywnym bopem by za moment przygotować tło dla ciepłego głosu Sary Vaughan w stonowanej balladzie. Jest tu wszystko – od wczesnych nagrań z okriestrą Jaya McShanna w której młody Charlie terminował, po te zarejestrowane pod koniec życia muzyka. Ponadto oczywiście nagrania samego kwartetu Parkera ale to sprawa akurat doskonale znana. Jakby tego wszystkiego była mało, dodatkowo otrzymujemy dwie płyty z najlepszymi nagraniami koncertowymi. Uff, kawał muzyki. 14 płyt, nie ma żartów. Lista muzyków mających głos w tym kolosalnym dziele to właściwie historia jazzu zamknięta w pigułce – Jay McShann, Dizzy Gillespie, Max Roach, Miles Davis, Sarah Vaughn, Thelonious Monk, Al Haig, Dexter Gordon, Lucky Thompson, Bud Powell, Fats Navarro, Kai Winding, J. J. Johnson, Lennie Tristano czy Oscar Peterson. Na podstawie samego tego boxu można by skomponować słownik „who is who” jazzu. A! I jeszcze Coleman Hawkins!

Całość jest elegancko wydana, płyty włożone w tekturowe okładki. I na koniec – bardzo sympatyczna, bogato ilustrowana, 60-stronicowa książeczka przedstawiająca sylwetkę muzyka w języku angielskim i francuskim oraz fantastyczne reprodukcje oryginalnych okładek albumów.