„Jestem zbyt czarny żeby być czerwony” . Krótka rzecz o Oscarze Brownie Jr.

Autor: 
Piotr Jagielski
Zdjęcie: 
Autor zdjęcia: 
mat. promocyjne

„Jestem zbyt czarny żeby być czerwony” – mawiał Oscar Brown Jr., gdy kolejne prawe osobistości zarzucały mu antyamerykańskie działania. Brown był z przekonania i przynależności partyjnej komunistą, co w Ameryce przełomu lat 50. i 60., rozgorączkowanej tropieniem sowieckich agentów i spisków, było bardzo ryzykownym wyznaniem. Wyznaniem, na które niejednokrotnie nie zdobywali się ludzie sztuki, mający wiele do stracenia. Łatka „komunisty” oznaczała jednoznacznie przypisanie delikwenta do kategorii „wrogów Ameryki”. Brown był czarnoskórym komunistą w samym środku amerykańskiej paranoi, homofobii i segregacji rasowej. I w ogóle się tym nie przejmował.

Wypowiedział te słowa w 1956 roku, gdy występował z Partii Komunistycznej. Cztery lata wcześniej Brown kandydował do Kongresu z ramienia partii Republikańskiej. Bez powodzenia. W owym czasie muzyka nie była dla niego głównym zajęciem, raczej przyjemną dobudówką, relaksem od trudów politycznych przepychanek. Brown był zbyt inteligentny, by czuć się do końca dobrze w otoczeniu polityków, ludzi w rodzaju gubernatora Faubusa, unieśmiertelnionego w utworze Charlesa Mingusa w utworze „Fables of Faubus”. Nie był to jednak czas do podejmowania wygodnickich wyborów – polityka wydawała się drogą do naprawy stanu rzeczy, trzeba było zacisnąć zęby.

Brown urodził się w Chicago w 1926 roku w rodzinie znanego i odnoszącego sukcesy adwokata, Oscara Browna Seniora. Ten zaplanował dla syna karierę – miał zarządzać rodzinnym interesem. Ojciec był wściekły gdy okazało się, że Oscar junior nie zajmuje się adwokaturą, przesiaduje natomiast u dziennikarza muzycznego, Studsa Terkela w jego programie „Secret City”. W wieku 15 lat Oscar gościł w programie niemal etatowo. Uczył się na Uniwersytecie w Wisconsin, jednak znudzony rzucił szkołę w wieku 16 lat. W 1944 roku prowadził program radiowy „Negro Newsfront”. W 1948 roku po raz pierwszy na poważnie zmierzył się ze światem polityki, startując z ramienia Partii Progresywnej do sejmu ustawodawczego w Illinois. Oczywiście przegrał. Przez następne lata, zniechęcony, poświęcił się wyłącznie pracy radiowej, wyłączając rok poświęcenia się dla armii Stanów Zjednoczonych.

 

Przez cały ten czas, Oscar zajmował się również muzyką, raczej hobbystycznie. Kiedy jednak jeden z jego utworów nagrała sama Mahalia Jackson, sprawa stała się znacznie bardziej poważna. W 1958 roku Brown wybrał się na premierę sztuki „A Raisin in the Sun” Lorraine Hansberry – była to pierwsza sztuka czarnoskórego autorka na Broadwayu. Na miejscu poznał męża pisarki i aktywistki, dziennikarza muzycznego Roberta Nemiroffa. Znajomość ta i znajomości Nemiroffa dały Brownowi możliwość zadebiutowania płytowego w wytwórni Columbia. Płyta, nagrana w 1961 roku, nosiła tytuł „Sin & Soul”. Zanim jednak Brown zadebiutował pod własnym nazwiskiem, przyczynił się do powstania jednej z najważniejszych płyt lat 60. – „We Insist! Freedom Now Suite” Maxa Roacha.  Brown wsławił się pisząc społecznie zaangażowane teksty do jazzowych standardów, m.in. „All Blues” Milesa Davisa i „Work Song” Nata Adderleya.

Z Hansberry i Nemiroffem znów spotkał się przy okazji przygotowań do wystawienia w chicagowskim McCormick Theatre musicalu „Kicks & Co.”. Rzecz opowiadała o wysłanniku samego Szatana – Mr. Kicksie, który usiłuje pokrzyżować plany desegregacji w kraju. Przeciwstawia mu się „dobry” bohater, Ernest Black. Brown poświęcił się tworzeniu muzycznych widowisk, między którymi znalazła się w 1969 roku produkcja „Big Time Buck White”. W roli głównej wystąpi, zdyskwalifikowany za odmowę służby wojskowej, bokserski mistrz świata wagi ciężkiej Muhammad Ali.

Niestety, nieco gorzej miały się sprawy w Columbii. Wytwórnia nie miała pomysłu na „sprzedawanie” Browna. Nie pasował do końca do oficjalnej linii firmy, opierającej się raczej na neutralnym, mainstreamowym jazzie przygotowywanym z myślą o spokoju białych pań domu. Tematy podejmowane przez Browna nie pasowały do kieliszka martini. Wytwórnia więc zwyczajnie nie odnowiła z nim wygasającego w 1965 roku, kontraktu. Kolejne albumy, jak choćby „Mr. Oscar Brown Jr. Goes to Washington”, były wydawane w wytwórniach Verve, Atlantic i Warner Bros.

Muzyka muzyką, ale dla Browna były sprawy dalece ważniejsze – choćby edukacja. Muzyk i działacz społeczny w jednym, poświęcił się nauczaniu teatrologii na uczelniach w Waszyngtonie, Howard University, New York City’s Hunter College i Malcolm X College w Chicago. Po siedmioletniej przerwie w nagrywaniu, powrócił do świata muzyki w 1973 roku albumem „Brother Where Are You”.  Do końca życia dzielił czas między nauczanie, pisanie – jest autorem ponad 1000 wierszy, z których jedynie 125 zostało opublikowanych w tomie „What It Is – Poems and Opinions by Oscar Brown Jr.” nakładem wydawnictwa Oyster Knife – i prowadzenie programów muzyczno-edukacyjnych w chicagowskich stacjach telewizyjnych. Zmarł w 2005 roku.  Cztery lata wcześniej został bohaterem filmu dokumentalnego pod wielce wymownym tytułem „Music Is My Life, Politics My Mistress”.