Przeczytaj

  • Lado w mieście: kIRk i Mikrokolektyw - zestaw idealny

    Jak powszechnie wiadomo (architekci, urbaniści przyznają mi rację) woda skupia ludzi. Podobnie jak ogień, woda jest żywiołem o walorach hipnotycznych, dających o sobie znać po zaledwie chwilowej kontemplacji. Połączenie wody, napojów wyskokowych, dobrej muzyki i przepięknej scenerii – przepis na udane wydarzenie w przestrzeni miejskiej. Podążając tym tropem, organizatorom Lado w mieście, udało się w czwartek tak wymieszać składniki, że ciężko mi wskazać minusy. Nawet komarów nie było!

  • Warsaw Summer Jazz Days dzień V: 3 oblicza improwizacji

    Piąty dzień jednej z większych imprez jazzowych w Polsce okazał się wyjątkowy z wielu względów. Pierwszą niespodzianką było potwierdzenie hologramowej obecności Johna Coltrane’a na przyszłorocznej edycji festiwalu. Cóż można powiedzieć? Po tylu latach scenicznej nieobecności Coltrane wreszcie pojawi się w Warszawie. Wspaniale byłoby usłyszeć mistrza w towarzystwie na przykład polskich muzyków, pytanie tylko czy będzie to nadal jazz, czy bardziej przedstawienie rodem z festynu... Mimo wszystko chętnie się o tym przekonam.

  • Warsaw Summer Jazz Days dzień IV: Mistrz jest tylko jeden!

    Trzeci dzień Warsaw Summer Jazz Days stał przede wszystkim pod znakiem występu dwóch kipiących wręcz energią jazzowych orkiestr – legendarnej formacji Sun Ra Arkestra i mającej wszelkie dane by się legendarną stać - Power of the Horns, dowodzoną przez trębacza Piotra Damasiewicza.

  • W blasku słońca. Trzeci dzień Warsaw Summer Jazz Days

    Jazzowe lato w pełni. Dopisała pogoda, dopisała publiczność; podniosła się temperatura powietrza, ale przede wszystkim temperatura jazzowych brzmień. Szkoda tylko, że ta pierwsza powodowała, że na okrytej częściowo szklanym dachem Sali Soho Factory ciężko było usiedzieć…

  • Europejski dzień na Warsaw Summer Jazz Days

    Choć w programie Warsaw Summer Jazz Days 16 lipca anonsowany był jako „dzień akustyczny” był to przede wszystkim dzień europejski Trzech artystów - Marcin Olak, Renaud Garcia-Fons i Paco de Lucia - zaprezentowało w Sali Kongresowej autorską muzykę, płynącą z namysłu nad własną tradycją a przy tym czerpiącą garściami ze świata jazzu.

  • Beyond the Sound Barrier

    Po dwu wielbionych przez publiczność i krytykę płytach, kwartet saksofonisty wydał album koncertowy "Beyond the Sound Barrier". Nowy, aczkolwiek przynoszący materiał zarejestrowany na różnych koncertach, jakie odbyły się pomiędzy jesienią 2002, a wiosną 2004 roku.

  • Zorn@60: Latający cyrk Johna Zorna

    John Zorn świętuje swoje 60te urodziny (trzyma się wyjątkowo dobrze, intelektualne nowojorskie powietrze dobrze konserwuje) oraz otwiera XXII edycję Warsaw Summer Jazz Days. Zorn śmiało przekracza stylistyczne granice we wszystkich swoich muzycznych praktykach – wykonawczej, kompozytorskiej i wydawniczej. Zorn @ 60 pomyślany został jako cykl koncertów, który na jednej scenie zaprezentuje możliwie wiele z niezliczonej ilości artystycznych oblicz i ambicji bohatera. Tyle tytułem wstępu.

    Set I

  • Nosferatu

    Telefon od Grzegorza Jarzyny musiał sprawić mu wiele radości. Choć niewiele wiemy na temat teatralnych preferencji jednej z największych osobowości muzycznych naszych czasów, bez wątpienia dźwiękowa ilustracja opowieści o Nosferatu musiała w głowie Johna Zorna dojrzewać już od dawna.

  • Alegria

    Przyznam szczerze, że po sukcesie płyty “Footprints-Live”, z dużym zniecierpliwieniem czekałem na kolejną płytę Wayne’a Shortera. Zastanawiałem się wielokrotnie jaka ona będzie. Czy podniesie zasygnalizowaną wcześniej koncepcję jazzu, precyzyjnie rozplanowanego pomiędzy kunsztowną formą kompozycyjną a wyrafinowaną drobiazgowo przemyślaną improwizacją, czy może objawi jakieś nowe oblicze Shortera – twórcy powracającego do wielkiego jazzu w sposób nad wyraz spektakularny. 

  • Jacky Terrasson na warszawskiej Starówce

    Były czasy kiedy Jacky Terrason wymieniany był w gronie pianistów, do których należeć będzie jazzowa scena. Były czasy kiedy nagrywał dla legendarnej Blue Note Records, a oczy światowej bacznie śledziły jego poczynania i nagradzały je laurami ważnymi i poważnymi. Jego płytowy debiut, album „Reach” wzbudzał falę entuzjazmu i nadzieję na odnowienie koncepcji fortepianowego trio.

  • Raphael Rogiński plays Coltrane?

    Raphael Rogiński nie ma co ukrywać jest jedną z tych postaci naszej muzycznej sceny, która budzi moje zaufanie i szacunek. I raczej bez znaczenia jest czy gra swoją własną  muzykę inspirowaną tradycją żydowską, muzykę Williego Blind Johnsona czy sięga po Jana Sebastiana Bacha. Kiedy więc przeczytałem, że oto wtorkowego wieczora zagra Coltrane’a to też podszedłem do tego z ufnością.

  • Responsio Mortifera

    Długie, ciemne włosy Joanny D’Arc spływały w dół jak wodospad z wysokiej skały. Oczy miała opuszczone. Jej usta drżały. Henryk Beaufort, kardynał Winchester, wypowiedział ostatnie pytanie: “Kto zesłał głosy i dźwięki, które słyszałaś?”. Lecz Inkwizytor usłyszał tylko ciszę, bo przecież gęsia skórka, którą zauważył na ramionach Joanny nie mogła być odpowiedzią. Dlatego powtórzył pytanie i dodał: “Córko, jeśli wyznasz, że pochodzą od Szatana ocalisz życie i duszę! Dokonasz żywota w klasztorze. W przeciwnym razie jeszcze tego wieczora spłoniesz na stosie...”.

  • Wilde Blumen

    3 lata temu ukazała się płyta zespołu Cukunft „Itstikeyt / Fargangenheit". Przez ten czas muzyka żydowska w Polsce zrzuciła białe koszule i czarne kapelusze i przesiadła się na deski surfingowe.

  • Without a net

    Wayne Shorter wydał po ośmioletniej przerwie nowy album. Właściwie dla przytłaczającej większości fanów jazzu taka informacja zupełnie wystarczy by zamiast dalej czytać dowolną recenzję po prostu udać się do sklepu by na własnej skórze - bo muzykę kwartetu Shortera odbiera się nie tylko uszami - doświadczyć kolejnego fragmentu muzycznego kosmosu tego, jak powiedział o nim kiedyś John Pattitucci: najsympatyczniejszego geniusza jakiego kiedykolwiek poznasz.

  • Jazz na gdańskiej starówce – Quatum Threeory w Teatrze W Oknie

    Gdański Teatr W Oknie rzadziej ostatnimi czasy gości w swych progach muzyków jazzowych, więc nie sposób było nie skorzystać z nadarzającej się okazji usłyszenia koncertu, który został przez tę instytucję zaplanowany na wczesny sobotni wieczór. Tym bardziej, że okazał się on wydarzeniem nader interesującym nie tylko muzycznie, ale także z racji tak zwanych okoliczności przyrody. Grupa Quantum Threeory wystąpiła nie jak to zazwyczaj bywało w ciasnej salce Teatru, a na specjalnie rozstawionej scenie zewnętrznej – w samym środku gdańskiej ulicy Długiej.

Strony