Artykuły

  • Marcin Olak Poczytalny: Bez uprzedzeń

    Już noc. Siedzę w pracowni i słucham muzyki. Naprawdę miałem ochotę posłuchać tych dźwięków odkąd ogłoszono termin premiery. Nic nie poradzę, po prostu bardzo lubię grę Billa Frisella, nawet, jeśli z grubsza wiem, czego się mogę spodziewać. Po prostu lubię i już. I jakoś wydaje mi się to sensowne i właściwe, bo przecież nie każdy album musi koniecznie być przełomowy i nowatorski, prawda? A ta płyta jest po prostu fajna, znakomicie brzmi i jest bardzo dobrze zagrana. A do tego świetnie brzmi w nocy. Czego chcieć więcej?

  • Marcin Olak POczytalny: Bezludna wyspa 2.0

    Jakiś czas temu zabawiałem się myślowym eksperymentem z bezludną wyspą. Co bym zabrał, jakie przedmioty, jakie książki, jaką muzykę… To oczywiście pytanie o to, co uważam za ważne, a odpowiedzi w jakiś sposób ewoluują, zmieniają się... I to na pewno może być punktem wyjścia do jakichś introspekcji. 

  • Marcin Olak Poczytalny: Inni

    O moim zachwycie zadecydował chyba kontekst. Sam album jest dobry, naprawdę dobry, choć nie jestem pewien, czy odkrywczy – ale to nie ma większego znaczenia, gdy zdamy sobie sprawę z wyrazu – i właśnie z kontekstu, w którym ta płyta się pojawiła. Słucham jej już któryś raz i nie mam wątpliwości, że ten album jest ważny. Bardzo ważny. Właśnie teraz… Ale po kolei.

  • Charlie Parker Complete Masters 1941-1954

    Zachwalanie muzyki Charliego Parkera jest zbędne. Każdy wie kim był i co tworzył „Bird”, każdy wie jak potrzebnym elementem płytoteki są jego nagrania. Charlie Parker wydaje mi się ucieleśnieniem jazzu – zarówno muzyki jak i pewnego stylu bycia, nie koniecznie najbardziej chwalebnego. Parker ucieleśniał tak wspaniałe jak i ciemne strony geniuszu, ponieważ bez wątpienia geniuszem był.

  • 50 płyt które zmieniło na zawsze saksofon tenorowy

    W redakcji magazynu JazzTimes przeprowadzono głosowanie, którego celem było wyłonienie 50 esencjonalnych nagrań jazzowych na saksofon tenorowy. Kryterium wyboru było dość szerokie: płyta powinna zawierać doskonałe wykoanie, które przyczyniło się do ukształtowania pozycji saksofonu tenorowego, poszerzyło jego muzyczny język lub stworzyło nową przestrzeń w kompozycji. Można było wybierać zarówno wśród płyt studyjnych jak i koncertowych.

  • Marsalis Family - dyktatorzy jazzu

    Od dwudziestu lat nad światem jazzu panuje rodzina Marsalisów. A przynajmniej próbuje. Roszczą sobie prawo, by określać co jest „prawdziwym jazzem” a co jedynie podróbką. Inni zarzucją im arogancję i fanatyzm, a niektórzy muzycy uznają nawet, że władza i sukces uderzyły im do głowy, a swoim dążeniem do skatalogowania jazzu na „prawdziwy” i „nieprawdziwy”, przypominają dyktatorów, którzy nie godzą się na jakikolwiek sprzeciw.

                                                                                                           * * *

  • Charles Tyler - mistyk free jazzowego saksofonu

    Przełom lat 60. i 70. poprzedniego wieku to okres, w którym afroamerykański free jazz wydawał najlepsze muzyczne plony. To właśnie w tym czasie powstały esencjonalne nagrania takich tuzów gatunku jak Albert Ayler, Ornette Coleman czy Archie Shepp. Ich znaczenie dla rozwoju muzyki, o czym dobrze wiemy, jest nieocenione. Pamiętając o arcyważnej roli tych wybitnych postaci, warto jednak pochylić się nad tematem i sięgnąć głębiej do przepastnej skarbnicy wspomnianego przeze mnie nurtu.

  • Olak Poczytalny - Zachwyt.

    Siedzę w pracowni. Ostatnio spędzam tak jakby ciut więcej czasu, rzeczywistość nie skłania do wychodzenia na zewnątrz. Może to trochę ucieczkowe, ale na razie pozwalam sobie na to. Chowam się w swoim lochu, trochę gram, trochę się uczę. Dużo słucham.

  • Lee Morgan - strzał prosto w serce!

    Robiło się już późno, gdy Lee Morgan wchodził na scenę nowojorskiego klubu Slugs, żeby wykończyć wieczór. To miał być już ostatni set na ten wieczór. Im później się robiło tym wszystko stawało się coraz bardziej nieformalne. Lee musiał się przedzierać przez zaczepiających go fanów. Był miłym człowiekiem i nie odmawiał rozmowy, więc wejście na scenę zajęło mu tym razem znacznie więcej czasu niż zwykle. Gdy wreszcie się udało i znalazł się na scenie, usłyszał znajomy kobiecy głos wołający go po imieniu - „Lee!” Odwrócił się, ale nie wiadomo nawet, czy zdążył zobaczyć tę kobietę. Kula trafiła go prosto w serce. Lee Morgan zmarł na miejscu, na scenie. Miał 33 lata. Strzelała natomiast pani Morgan – Helen More-Morgan, żona trębacza.

  • Olak Poczytalny - Emocje

    Nie lubię pisać o polityce, polityka za bardzo dzieli ludzi. Wzbudza skrajne emocje, bardzo mocne. Powoduje, że ludzie przestają ze sobą rozmawiać, że wykluczają się nawzajem. Po prostu nie chcę tego. Ale chyba czasem trzeba zabrać głos pomimo to, prawda?

  • AMM - asumpt do większej całości

    Jeśli ktokolwiek chciałby podjąć się karkołomnego i nikomu w sumie niepotrzebnego procesu wyboru najbardziej ponadgatunkowej formacji muzyki współczesnej (współcześnie pojmowanej), to popełniłby błąd najmniejszy wskazując na brytyjski kolektyw AMM.

  • Marcin Olak Poczytalny: Dzienniki zarazy, część któraś-tam + 1

    Ludzie po ulicach chodzą bez maseczek. Zachowują się jak gdyby nigdy nic, jakby nie było żadnej zarazy, jakby już było po wszystkim. No, nie wiem, to chyba jednak jest trochę na wyrost. Rozumiem, że ile można, że wszyscy tęsknimy za powrotem do normalności, że po prostu mamy dość. Że chcemy pokazać temu wirusowi, że się go wcale nie boimy, że nie wygrał. Ale wirus nie patrzy, więc może sami przed sobą odgrywamy te bohaterskie sceny? Oto zwycięzca – patrzcie, chodzi bez maseczki i nie dezynfekuje rąk.

  • Erroll Garner - brylant, który nigdy nie dał się oszlifować

    Pewnego wieczora w Nowym Jorku, Erroll Garner wrócił do swojego mieszkania po  wysłuchaniu koncertu Emila Gilelsa, rosyjskiego pianisty klasycznego. Zaparzył sobie herbatę, może zapalił papierosa, usiadł przy swoim pianinie i po prostu zaczął odgrywać z pamięci znaczne części koncertu. Erroll Garner nigdy nie nauczył się czytać nut. Z akademickiego punktu widzenia był muzycznym analfabetą.

  • Howlin' Wolf - ogromny bluesman! Dziś obchodziłby 110 urodziny.

    Urodził się w 1910 roku i dostał imię po dwudziesty pierwqszym Prezydencie Stanów Zjednoczonych, Chesterze Arthurze. Chester Arthur Burnett przyszedł na świat w miasteczku White Station w Mississippi, niedaleko West Point. Wszyscy wołali na niego „Big Foot Chester” zupełnie nie zważając  na dostojeństwo  pochodzenia jego imienia. Najbardziej znany był jednak jako Howlin’ Wolf, ogromny bluesman. Bardzo często bluesmani z delty dublują swoje brzmienia i czasami trudno odróżnić ich od siebie, za sprawą siły wpływów takich muzyków jak Robert Johnson.

  • The Bad Plus

    The Bad Plus to amerykańska formacja rodem z Minneapolis, powstała w 2000 roku, w której skład wchodzą: pianista Ethan Iverson, basista Reid Anderson i perkusista Dave King. Tak można zaczynać artykuły o grupie jeszcze tylko chwilkę. Za moment Ethan Iverson opuści band i trzeba będzie zrobić stosowny up date. Póki co jednak jeszcze grają razem i grają 1989 roku, choć premierowy album jako trio zarejestrowali dekadę później.

Strony