Smutny dzień dla fanów Blue Note. Wczoraj 20 maja zmarł jej długoletni szef Bruce Lundvall.

Autor: 
Redakcja
Autor zdjęcia: 
mat. prasowe

Kim był wszyscy zapewne wiemy. W 60 latach pracował w Columbia Records, a przez następne dwie dekady szefował jej północnemu oddziałowi. To dzięki niemu kontrakty ze słynnym koncernem podpisali tacy muzycy jak Dexter Gordon, Herbie Hancock, Stan Getz, Wynton Marsalis czy Willie Nelson. Przez krótki czas pracował dla Elektra/Musician, aby w połowie lat 80. dostać propozycję życia – wyrwać z uśpienia legendarną Blue Note Records.

Razem z producentem, inną legendą jazzowego rynku płytowego, Michaelem Cuscuną namówili do powrotu do macierzystej firmy dawne gwiazdy McCoya Tynera i Jimmy’ego Smitha, Freddiego Hubbarda, Joe Hendersona i Jackiego McLeana, a w nieco późniejszym czasie wzbogacili jej katalog kontraktami z Dianne Reeves, Cassandrą Wilson, Michelem  Petruccianim, Charliem Hunterem oraz triem Medeski Martin & Wood. To za jego czasów w Blue Note zaczął nagrywać John Scofield, m.in. ze swoim wielkim kwartetem z Joe Lovano, w tamtych czasach jednym z kluczowych bandów całej jazzowej sceny.

Sukcesy odniesione z Blue Note można by wyliczać jeszcze długo. Z jednej strony te natury komercyjnej (m.in. kontrakty z Bobbym Mcferrinem, US3, Norah Jones) z drugiej te o wymiarze bardziej artystycznym jak przyjęcie pod skrzydła labela ot choćby Dona Pullena, Gonzalo Rubalcabę, Terence’a Blancharda, Grega Osby’ego) by w końcu otworzyć Blue Note’owe podwoje dla młodej generacji z Jasonem Moranem, Robertem Glasperem czy Ambrose’a  Akinmusirem na czele.

 

Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że to w ogromnej mierze dzięki niemu Blue Note cieszy się sławą najbardziej respektowanej i najdłużej nieprzerwanie działającej jazzowej oficyny na świecie. Być może stało się tak z prostego powodu. Lundvall był jednym z najbardziej oddanych jazzowi ludzi w całej jego historii, człowiekiem wielkiej pasji do muzyki, nie mniejszej atencji dla samych artystów.  Sam jednak mówił o sobie z poczuciem humoru, że jest upadłym saksofonistą. Przekonali się o tym ci, którzy go znali i pewnie z niemałej części, ci, którzy mieli okazję przeczytać wydaną w ubiegłym roku autoryzowaną przez niego biografie , Playing By Ear by autorstwa Dana Ouellette.

Bruce Lunvall zmarł w wieku 79 lat, w wyniku narastających komplikacji związanych z długoletnią walką z chorobą Parkinsona.