Music IS - Bill Frisell – pierwszy raz od 18 lat solo

Autor: 
Redakcja, mat. pras.

Ponad 250 nagranych albumów, ponad 40 w roli lidera, a tylko jeden płytowy recital solo. NIe nie jeden, bo przecież jak słusznie zauważył jeden z naszych czytelników była także płyta "Silent COmedy". Jakkowiek i ten stan rzeczy wkrótce się to zmieni. Nadchodzi nowa płyta Billa Frisella.

Mało kto wie, że prawie każdego dnia gitarzysta wypija poranną kawę i pisze muzykę. Zbiór tych pojedynczych kartek zapisanych nutami urósł już do całkiem pokaźnych rozmiarów. "Nie wiem skąd przychodzą do mnie melodie, staram się ich nie oceniać i po prostu pozwalam im być” powiedział Bill Frisell w jednym z wywiadów.

Z pewnością niego pochodzą utrowy zaplanowane na jego najnowszej płycie zatytułowanej Music IS. Premierę płyty zaplanowano nap oczątek drugiej połowy marca, a wydawcą będzie, tak zresztą jak i kilku ostatnich jego płyt OKeh Records/ Sony Music Masterworks. Pikanterii dodaje z pewnością fakt, że będzie to pierwszy jego solowy krązek od czasu „Ghost Town”, a więc od nieomal dwóch dekad.

„Granie solo zawsze jest wyzwaniem” dodaje Frisell. „Dla mnie muzyka zawsze była graniem z ludźmi. Konwersacją. Takim call and response. A granie samemu to z kolei rodzaj podróży, podczas której muszę zmienić swój sposób myślenia. Przygotowując się do nagrania Music IS przez tydzień grałem w nowojorskim The Stone, co wieczór prezentując muzykę, której nigdy wczesniej nie pokazywałem. To była próba celowego postawienia się trochę poza strefą komfortu i miałem nadziję, że taki stan rzeczy uda utrzymać mi się w studiu nagraniowym”.

Jak zapowiada wydawca Frisell zachował podczas sesji spontaniczność i jako, że nie było zaplanowanego konceptu, także i w doborze utworów, całość nabrała charakteru na bieząco dziejącego się śledztwa wgłąb własnej pamieci i w finale stając się rodzajem dziennika muzycznej podróży. Materiał muzyczny zarejestrowany został w sierpniu ubiegłego roku w Tucker Martine's Flora Recording and Playback studio w Portland w stanie Oregon, a roli producenta podjął się wieloletni bliski przyjaciel Frisell Lee Townsend, o którym artysta zwykł mawiać jak o jednym z najbliższych i godnych zaufania muzycznych braci.

Na album składają się wyłącznie utwory gitarzysty. Cześć z nich to kompozycje całkiem nowe, jak "Change in the Air,"  "Thankful," "What Do You Want," "Miss You" and "Go Happy Lucky", cześć to z kolei adaptacje utworów już wczesniej nagrywanych w tym "Ron Carter," "Pretty Stars," "Monica Jane," and "The Pioneers." "In Line,"czy "Rambler" znanych z pierwszych dwóch płyt Frisella nagranych dla ECM.

„Od początku chciałem nagrać tu swoją muzykę, swoje kompozycje. W ostatnich latach pracowałem z muzyką innych, to wspaniałe i bardzo uwodzicielskie doświadczenie. I przynam mógłbym tak do końca życia studiować muzykę Burta, Bacharacha albo Charliego Parkera albo Jana Sebastian Bacha. Tym razem jednak przyszdł czas wrócić do własnej muzyki.”

Tagi: