„Afternoon Delights” - nowa płyta Levity od piątku w sklepach!

Autor: 
Redakcja

„Afternoon Delights” to 12 utworów skomponowanych - jak krautrockowe „instant compositions” - w momencie nagrywania, bez powtórek i dogrywek. Post-rock spotyka się w nich z free-jazzem, ludowe przyśpiewki z muzyką współczesną, elektroniczne eksperymenty rozpływają się w ambientowej zadumie. Całość została nagrana w Rolling Tapes Studios w Srebrnej Górze przez Marcina Borsa,  oraz przez niego  zmiksowana i wyprodukowana. Samą sesję nagraniową poprzedzał cykl czterech improwizowanych koncertów w warszawskiej Klubokawiarni Chłodna 25. Tak pisaliśmy o jednym z nich:

Choć relację z koncertu Leviity możnaby konstruować jak relacje sportową, opisując kolejne ruchy zawodników, lub też telegraficzne depesze agencji informacyjnych: "Domagalski zamienia kontrabas na perkusję", "Kita przester", "Kita lirycznie nia pianinie", "Rogiewicz uderza w bębny bongosami" - ważniejsze wydaje się co innego: INTERAKCJA.
W tym właśnie tkwi dla mnie niesamowitość Levity: z jednej strony jest to grupa absolutnie wolna - nie ma tu żadnych sztywnych, podziałów na sekcje, tematy, wariacje, sola. Jeśli tego wymaga chwila, tak ułoży się wzajemna gra, jest jasne, że główna narrację prowadzić będzie perkusja, i to nie samym rytmem, ale melodią.

fot. Tomek Kaczor

Coś jest w ich grze z gry logicznej, szachów, brydża czy innej strategii. Wprowadzenie każdego nowego brzmienia przez któregoś z muzyków oznacza, że nie tylko przewiduje on dokąd chce zabrać zespół na najbliższe kilka, kilkanaście minut, ale także, że każdy z pozostałych członków zespołu będzie musiał mu odpowiedzieć, co nie znaczy "przytaknąć". Każdy ruch spotka się z odpowiedzią, która zaś będzie kolejnym, kreatywnym wyzwaniem. Levity oczywiście nie grają przeciw sobie - grają w służbie przygody muzycznej, która dzieje się tu i teraz.
A nad tym wszystkim jest przecież jeszcze to, co najważniejsze, czyli emocje, nastrój i energia tej muzyki, pobudzająca wyobraźnie, ciało i ducha słuchających. Jednym, tak jak Tomkowi Kaczorowi - autorowi zdjęć zdobiących tę relację - na myśl przyjdzie Davisowskie "In a silent way". Inni popadną w trans pchani rockowymi, noise'owymi momentami koncertu Levity. Kolejni zaś pomyślą, że mamy zespół na conajmniej europejskim poziomie, o którym powinno być bardzo głośno - dla dobra muzyki.

W 2009 roku Levity było jeszcze akustycznym trio, grającym własne kompozycje utrzymane w stylu jazzowym - z solówkami, miotełkami i kontrabasem. Rok później zespół porzucił akustyczne brzmienie, rozmontowując cykl 24 preludiów Fryderyka Chopina na podwójnym albumie „Chopin Shuffle”. W nagraniu wzięli wówczas udział wybitni wykonawcy polscy (Gaba Kulka, Tomasz Duda, Raphael Rogiński, Grzegorz Uzdański) i zagraniczni (legendarny japoński trębacz elektroniczny Toshinori Kondo).
Muzyków Levity usłyszeć można było wcześniej w takich składach jak: Pink Freud, Profesjonalizm, Wojtek Mazolewski Trio/Quintet,  Trifonidis Orchestra.

Tagi: