Jazztopad 2023: kilka myśli Bartka Adamczaka.

Autor: 
Bartosz Adamczak
Autor zdjęcia: 
mat.prasowe

Już (za chwilę?) wszystkich ogarnie przedświąteczna gorączka, a jeszcze nie dawno słuchacz wrocławski, lub przyjezdny, mógł uczestniczyć w jubileuszowej – 20tej edycji JAZZTOPADu. Kawał czasu, wiele wspomnień sam mam z tym festiwalem związanych i listopadowa wycieczka do Wrocławia stała się dla mnie pewną tradycją.

Taką świecką tradycją jest też właściwie wizyta Charlesa Lloyda, świętującego w tym roku 85 urodziny – to oczywiście bardzo dobry pretekst, żeby artystę zaprosić raz jeszcze. Do innych zwyczajów należą premierowe kompozycje (Craig Taborn z Lutosławski Quartet), sesja Melting Pot, domówki oraz wyjątkowa atmosfera Mleczarni w trakcie koncertów klubowych oraz energetycznych jam sessions. JAZZTOPAD zapewnia przez te kilka dni ogrom wrażeń.

Pozwolę sobie zrezygnować z chronologii i skupić się na tych wrażeniach, które zostaną ze mną najdłużej. A jest to przede wszystkim finał z udziałem Charles Lloyda i jego Ocean Trio II (Gerald Clayton, Marvin Stewell oraz gościnnie Jakub Bro) był bardzo wzruszający. Nie wiem czy zdrowie pozwoli na kolejne wizyty artysty po tej stronie Oceanu, widać, że porusza się powoli, ostrożnie – ale na scenie artysta ożywa! Oto władza ducha nad materią - gra oszczędnie, z pełnym namysłem – można by rzec filozoficznie. Ale z tej gry emanuje mądrość i radość życia. No i ten ton – śpiewny, łagodny, nie bez powodu Lloyd otrzymał przydomek Tone Poet. Panowie grali pełne 2 godziny! Krótko po koncercie Lloyd przyszedł przywitać się z fanami – Wrocław kocha Charlesa Lloyda. Z wzajemnością. 100 lat Panie Charles!

Ponieważ Lloyd rozważnie dawkuje swoje sił w trakcie występu pozostawia też mnóstwo przestrzeni swoim kompanom. Ogromna przyjemność słuchać Claytona – pianisty wybornie czującego jazzowy kanon. Dodatkową ozdobą koncerty współpraca dwóch gitarzystów – Martina Sewella i Jakuba Bro. Pierwszy grający z bardzo klasycznym akustycznym brzmieniem i bluesowym feelingiem, drugi bardziej nowocześnie, odważnie korzysta z elektronicznych przetworzeń nadając odrobinę surrealnej aury lirycznej muzyce.

Jeśli mowa o Jakubie Bro to dzień wcześniej zaprezentował on publiczności trio z Marilyn Mazur (perkusja) i Arve Henriksenem (trąbką, wokal i elektronika). Ciekawy kontrast elementów etnicznych (cały zestaw perkusjonaliów), szamańskich (eteryczne wokalizy Arve) oraz elektronicznych, futurystycznych przetworzeń – echo, filtry, przestery. Całość czasami rozmarzona, czasami trochę bardziej mroczna – jak ścieżka dźwiękowa do nieistniejącego filmu noir.

Na szczególne wyróżnienie zasługują koncerty klubowe w Mleczarni – bo prezentują zupełnie inną stronę jazzu, bardziej alternatywną, młodzieżową. Zespół KRY, założony w Wiedniu, tworzą Mona Matobou Riahi (klarnet), Philipp Kienberger (akustyczna gitara basowa) i Alexander Yannilos (perkusja). Opis instrumentów trzeba w każdym wypadku uzupełnić o elektronikę – i to nie chodzi o jakieś delikatne filtry ale pełen wachlarz harmonizerów, przesterów i innych efektów, które sprawiają, że klarnet brzmi jak baryton albo całą orkiestra dęta, akustyczna gitara jak syntezator Moog. KRY idą na całość łącząc z teoretycznie jazzowym instrumentarium bezkompromisową energię punk rocka i transowość undergroundowego techno. Na myśl przychodzą skojarzenia z takimi zespołami jak Moon Hooch czy Comet Is Coming. KRY słuchało się z pewną przewrotną anarchistyczną satysfakcją w kawiarnianej atmosferze Mleczarni ale myślę, że ten zespół byłby prawdziwie w swoim żywiole w industrialnym klubie na szalonym rave party.

Drugi klubowy koncert, diametralnie inny, to występ Avy Mendozy – gitara solo i śpiew. Zdecydowanie też tutaj obecna była pewna punkowa energia. Przesterowane, brudne, podszyte bluesem granie i odrobiną psychodelii. Bez ekwilibrystyki z gatunku 'ile dźwięków na sekundę' – Mendoza skupia się na brzmieniu, wielowarstwowym, ale bardzo bezpośrednim przekazie. Zapewne niecodzienna propozycja na festiwalu jazzowym. Artystka była zachwycona historią o tym jak Wrocław świętuje Jimi'ego Hendrixa (przypis – w tym roku 1 maja piosenka Hey Joe została zagrana na wrocławskim rynku przez 7968 gitarzystów). Zdradziła też jej pierwszym instrumentem był fortepian i uwielbia Fryderyka Szopena. Po czym nastąpiło wykonanie nokturnu, z iście hendrixowskim przesterem.

Koncert Craiga Taborna zapamiętam mniej żywo. Moje festiwalowe doświadczenie jest takie, że projekty premierowe z zespołami kameralnymi przeplatają bardzo udane edycje (przychodzi na myśl James Brandon Lewis, Nicole Mitchell czy Amir El Saffar) ze słabszymi, lub pozostawiającymi niedosyt. Ta edycja należała do drugiej kategorii a Taborn wydaje mi się nie potrafił wykorzystać potencjału instrumentalnego jaki otrzymał jako kompozytor – przez większość czasu kwartet był na drugim planie, bez wyrazistych partii, które pozwoliłyby wyjść z roli akompaniamentu. Zdecydowanie przyjemniej słuchało się w pierwszej części wieczoru Taborna solo – nie ulega wątpliwości, że to pianista o ogromnej harmonicznej wyobraźni, świetnie kontrolujący też strukturę swojej muzycznej opowieści – było lirycznie, ale bez zbytniej słodyczy.

A tegoroczną wizytę we Wrocławiu rozpocząłem od muzycznej medytacji z Martą Warelis i Frankiem Rosaly. Ta medytacja oczywiście nie oznacza tylko ciszy i pełnego spokoju – wręcz przeciwnie było często burzliwie, były rzęsiste uderzenia w talerze i kaskady dźwięków fortepianu. Ale była też przestrzeń, frazy delikatne i poetyckie. Pełna otwartość, wrażliwość i wyobraźnia – nie jestem pewien na ile łączy się to z medytacją, ale na pewno są to filary udanej improwizacji.

Jubileuszowa edycja za nami, mamy już grudzień, za chwilę Święta, Sylwester, potem tylko jeszcze majówka, lato i, już za 11 miesięcy, kolejny listopad – oczywiście jazzowy, oczywiście we Wrocławiu.

JAZZTOPAD 2023

NFM we Wrocławiu oraz klub Mleczarnia

23.11 Muzyczna Medytacja

Marta Warelis – fortepian

Frank Rosaly – perkusja

 

24.11 Craig Taborn / Craig Taborn and Lutosławski Quartet

Craig Taborn – fortepian, elektronika

KRY

Mona Matbou Riahi – klarnet
Philipp Kienberger– gitara basowa
Alexander Yannilos– perkusja

(Mleczarnia)

25.11 Jakub Bro Trio w/ Marilyn Mazur

Jakob Bro– gitara elektryczna
Arve Henriksen– trąbka, wokal, elektronika
Marilyn Mazur– perkusja

Ava Mendoza – gitara, wokal

(Mleczarnia)

26.11 Charles Lloyd -85th Brithday

Ocean Trio II
Charles Lloyd – saksofon, flet
Gerald Clayton – fortepian
Marvin Sewell – gitara
Gość specjalny: Jakob Bro – gitara